Kanclerz Niemiec Angela Merkel, która była kiedyś zwolenniczką integracji europejskiej, zabiega o wyhamowanie tego procesu – pisze „Der Spiegel”. Według tygodnika, Merkel polubiła odgrywaną przez siebie w Brukseli rolę "niemieckiej Queen", która ma podczas spotkań szefów państw i rządów decydujący głos.
"Der Spiegel" pisze o radykalnym zwrocie w polityce europejskiej szefowej niemieckiego rządu. Przypomina, że jeszcze dwa lata temu na zjeździe CDU w Lipsku delegaci opowiedzieli się za przyznaniem wspólnotowym instytucjom w Brukseli nowych uprawnień. Sama kanclerz nie jest jednak przekonana do tego kierunku zmian. Od dłuższego czasu kanclerz naciska na to, by nie poszerzać kompetencji brukselskich instytucji, szczególnie, gdyby miało to odbyć się kosztem wpływów, jakie posiadają szefowie państw i rządów - czytamy w artykule. Jego autorzy twierdzą wręcz, że Merkel oskarża zwolenników integracji o doprowadzenie do tego, że wspólna waluta UE nie została oparta na solidnym fundamencie.
Tygodnik podkreśla też, że kanclerz Niemiec lubi w czasie unijnych negocjacji wchodzić w rolę "królowej", która zawsze ma ostatnie słowo. W związku z tym nie ma zamiaru dzielić się władzą z mężczyznami w rodzaju szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso. Odrzuca też możliwość bezpośredniego wyboru szefa Komisji Europejskiej. Zdaniem tygodnika robi to dlatego, że taka zmiana oznaczałoby utratę wpływu rządów na tę nominację.