Część polskich eurodeputowanych będzie przez najbliższy tydzień wypoczywać na zagranicznych wyjazdach integracyjnych. Czekają na nich drogie hotele, wycieczki i kosztowne kolacje. Europosłowie PiS wraz całą frakcją EKR będą z Neapolu robić wypady na Wezuwiusza i odwiedzą Pompeje, a europosłowie PO i PSL ze swoją frakcją EPL – będą wylegiwać się na Plaży La Concha w San Sebastian w Hiszpanii.
Czy eurodeputowani wybrani 26 mają już się tak zmęczyli, że muszą odpocząć ? Gdy dziennikarka RMF FM zadaje to pytanie, to słyszy, że chodzi o pożegnanie posłów, którzy nie dostali się do PE, powitanie nowych, wymianę informacji, przedyskutowanie priorytetów, oraz przymiarki do objęcia różnych funkcji.
Europejska Partia Ludowa nawet pochwaliła się wyjazdem do San Sebastian w specjalnym komunikacie prasowym podkreślając, że w San Sebastian zjawi się także szef KE Jean-Claude Juncker oraz dwóch negocjatorów najważniejszych unijnych stanowisk: premier Chorwacji Andrej Plenković i premier Łotwy Krišjānis Kariņš.
Jednak gdy frakcja EPL-u jest już ukonstytuowana i jako pierwsza wybrała swoje władzę (Manfred Weber został jej szefem, a - Ewa Kopacz - jedną z wiceprzewodniczących), to EKR ma to wciąż przed sobą.
Niektórzy posłowie w EKR-u uważają więc ten wyjazd za bezsensowną stratę czasu i niepotrzebne wydawanie pieniędzy. EPL może sobie jechać, bo jest największa frakcją i ma już wszystko poukładane - mówi poirytowany eurodeputowany PiS, który woli zachować anonimowość. Wciąż trwają negocjacje w sprawie powiększenia frakcji. Taki wyjazd to tydzień w plecy - zżyma się rozmówca dziennikarki RMF FM.
Chodzi o trudne negocjacje z Ruchem 5 Gwiazd w celu powiększenia frakcji. Przyjęcie 5 Gwiazd dałoby EKR-owi 14 eurodeputowanych więcej, jednak cena może być wysoka, zarówno ze względu na opory wewnątrz PiS jak i żądania włoskich eurodeputowanych.
Eurodeputowany PiS podkreśla, że te negocjacje odbywają się "w Brukseli, a nie w Neapolu". Jego zdaniem, kierownictwo powinno walczyć o "każdego europosła" by powiększyć frakcję. Chyba, że chodzi o realizację powiedzenia "zobaczyć Neapol i umrzeć - ironizuje. Mam nadzieję, ze po tym wyjeździe EKR nie umrze.
Inny eurodeputowany PiS także zauważa, że "jest teraz o wiele więcej spraw do załatwienia w Brukseli" i także uważa wyjazd za marnowanie czasu. Zdecydował więc, że nie jedzie w przyszłym tygodniu do Neapolu, ale do Brukseli, gdzie ma już poumawiane spotkania. Jego zdaniem "wyjazd integracyjny" można było zrobić gdzieś tańszym kosztem np. pod Brukselą.
Frakcja socjaldemokratów na razie w ogóle nie myśli o wyjeździe "integracyjnym", bo też jeszcze nie wybrała swoich władz. Po wyborach władz, 18 czerwca, będziemy mieli gdzieś na mieście kolację - usłyszała dziennikarka w S&D. My wciąż pracujemy w Brukseli - powiedział dziennikarce RMF FM szef delegacji SLD we frakcji socjaldemokratów - Bogusław Liberadzki. Inni widocznie mają za dużo czasu i pieniędzy - dodał.