Już piąty dzień z rzędu w Watykanie trwają spotkania kardynałów. Ale daty konklawe nadal nie ma. Dlaczego? Chodzi o to, by kardynałowie się poznali - przyznaje ksiądz Rafał Kowalski z tygodnika Gość Niedzielny. "Chodzi o to, żeby w tym czasie zwrócono uwagę na to, jakimi problemami dzisiaj żyje Kościół, jakim problemom musi sprostać papież, jaki powinien być ten nowy papież".
Barbara Zielińska: Dlaczego rozmowy kardynałów tak długo trwają?
Ks. Rafał Kowalski: Kardynałowie - w liczbie stu piętnastu, którzy przyjechali do Watykanu - w tym składzie widzą się po raz pierwszy. Często to są ludzie, którzy o sobie nic nie wiedzą...
Nie znają się?
Nie znają. Powiedzmy sobie wprost, trudno znać jakiegoś kardynała z Filipin czy z Hondurasu. Możemy gdzieś tam o nim usłyszeć, np. w kontekście wyboru papieża, ale oni tak naprawdę, jeżeli o sobie cokolwiek usłyszeli, to bardzo zdawkowo. Teraz chodzi o to, żeby po pierwsze, ci ludzie się poznali. Druga rzecz, o wiele ważniejsza. Te kongregacje, które teraz się odbywają, te spotkania nazywane często "prekonklawe" mają wyznaczyć pewne ramy. Chodzi o to , żeby w tym czasie zwrócono uwagę na to, jakimi problemami dzisiaj żyje Kościół, jakim problemom musi sprostać papież, jaki powinien być ten nowy papież. Później może to ułatwić troszeczkę wskazanie tej odpowiedniej osoby, która tym problemom sprosta. A zatem, generalnie rzecz biorąc, trudno powiedzieć, jak długo będą te rozmowy trwały, jak długo będą te wskazywania problemów trwały - nie wiemy tego.
Można to porównać do kampanii wyborczej?
Niekoniecznie, bo kampania wyborcza polegałaby na tym, że jakby każdy przedstawia swój program: "Będę takim i takim papieżem (...) Będę, będę robił to i to." Natomiast w czasie tych spotkań słucha się, co mówi o problemach Kościoła dany kardynał, w jaki sposób on widzi dzisiejsze problemy Kościoła, czy jest to sposób myślenia mi bliski, czy rzeczywiście uznaje, że jest to ten człowiek, który będzie godnie sprawował urząd papieża.
W czasie tych spotkań purpuraci, zwracają uwagę na to, jakie problemy zauważa kardynał w świecie. Dlaczego? Bo musi mieć świadomość, że papież ma być dla całego Kościoła. Inny Kościół jest w Polsce, inny jest we Francji. To są dwa różne Kościoły. A teraz, co powiedzieć o Kościele w Polsce, czy Kościele w Europie, a Kościele w Azji, w Afryce. Papież powinien to ogarnąć, zrozumieć zarówno Europejczyka, jak i Azjatę, jak i człowieka z Afryki, zrozumieć problemy tych ludzi. A to nie jest łatwe. Ludzie w Europie zdecydowanie różnią się od ludzi w Azji, czy ludzi w Afryce, żyją innymi problemami.
Do tego jeszcze dojdziemy. Chciałabym jeszcze zamknąć tę decyzję związaną z datą konklawe. Czy możemy założyć, że teraz ci kardynałowie, prowadzą taką "kampanię"?
Rozmowy.
Rozmowy. Po to, żeby później już samo konklawe przebiegało trochę sprawniej, tak? Czyli jak już będziemy wiedzieć, to to głosowanie też pójdzie sprawniej.
Na pewno tak. Głosowanie ma odbywać się przez wskazanie kandydata na kartce. W sposób tajny. A więc nie ma czegoś takiego, jak zgłaszanie kandydatów, pokazywanie ich, prezentowanie. Po prostu kardynałowie dostaną kartki, one zresztą będą odpowiednio wyglądać. I na tych kartkach mają wpisać nazwisko swojego kandydata, bez konsultowania się z innymi, bez rozmowy z innymi.
Jeden ma zdobyć co najmniej 2/3 głosów. A jest powiedziane, że jeżeli się nie da wszystkich podzielić na równe trzy części, to ma zdobyć jeszcze jeden głos więcej, czyli przy 115, to będzie 77 głosów. To nie jest proste. Ludzie, którzy się nie znają, nagle siadają i wypisują nazwiska bez konsultowania... Trudno by nagle jeden zdobył te 2/3 głosów. Kongregacje mają sprawić, mają przyczynić się do tego, żeby już konklawe przebiegło sprawniej.