Ukraińskie władze obawiają się, że nadchodząca kontrofensywa Sił Zbrojnych Ukrainy może nie sprostać oczekiwaniom Zachodu, dlatego starają się tonować nastroje - pisze "The Washington Post". Amerykański dziennik między innymi na ten temat porozmawiał z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i ministrem obrony Ołeksijem Reznikowem.
O szykowanej przez Ukraińców kontrofensywie mówi się już od dłuższego czasu. W ostatnich dniach siły ukraińskie zintensyfikowały działania kształtujące pole walki - mowa o uderzeniach w rosyjską logistykę (rafinerie, składy amunicji), ale też działaniach sabotażowych na tyłach wroga.
Ukraińskie władze starają się jednak tonować nastroje. Oczekiwania związane z naszą kontrofensywą są przeszacowane - powiedział w rozmowie z "The Washington Post" minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow.
Większość ludzi czeka na coś wielkiego - dodał, zauważając jednocześnie, że może to prowadzić do "emocjonalnej frustracji".
Szef resortu obrony przyznał, że zachodni sojusznicy chcą zobaczyć "kolejny sukces", który będą mogli pokazać swoim obywatelom. Ale nie jestem w stanie powiedzieć, jaka będzie skala tego sukcesu: 10, 30, 100, 200 kilometrów? - zaznaczył.
Ołeksij Reznikow przekazał, że pierwsze jednostki szturmowe są w ponad 90 proc. gotowe do rozpoczęcia operacji, ale część żołnierzy jeszcze kończy szkolenie za granicą.
Zauważył jednocześnie, że Rosja zaangażowała do inwazji na Ukrainę znaczące siły - 500 tys. żołnierzy jest "skupionych" na Ukrainie, z czego 300 tys. przebywa obecnie na ukraińskim terytorium.
Z dziennikarzami amerykańskiej gazety porozmawiał również Wołodymyr Zełenski. Prezydent Ukrainy jest świadomy, że im więcej zwycięstw Ukraina odniesie na polu bitwy, tym więcej ludzi uwierzy w jego kraj. A to - jego zdaniem - przełoży się na większą pomoc.
Ukraiński przywódca stwierdził ponadto, że Ukraina będzie gotowa do rozpoczęcia kontrofensywy w momencie, "jak tylko otrzyma uzgodnioną z naszymi partnerami broń".
Wołodymr Zełenski, podobnie jak Ołeksij Reznikow, też stara się tonować nastroje. Przyznał bowiem, że przywrócenie kontroli nad jakimkolwiek terytorium Ukrainy uzna za sukces.
Nie mogę powiedzieć, które miasta czy granice są dla nas ważne, a które nie - tylko dlatego, że nie chcę umożliwić Rosji przygotowania się na to, w jakich kierunkach, gdzie i kiedy uderzymy - dodał.
"The Washington Post" zauważa, że linia frontu w Ukrainie jest bardzo długa, dlatego potencjalnych kierunków, gdzie można przeprowadzić kontrofensywę, nie brakuje.
Ukraińcy mogą skoncentrować swoje wysiłki na południu i albo spróbować zdobyć Melitopol w obwodzie zaporoskim, albo uderzyć w obwodzie chersońskim - aż pod Krym.
Inne scenariusze zakładają działania w obwodzie donieckim lub ługańskim, m.in. w kierunku Mariupola nad Morzem Azowskim.