Turcja stara się zachować dobre relacje z Moskwą i Kijowem i ostrożniej podchodzi do sprzedaży broni dla ukraińskiej armii. Stanowisko Ankary wobec wojny w Ukrainie coraz bardziej oddala się od postawy większości krajów NATO - pisze "Wall Street Journal".
Na początku rosyjskiej inwazji tureckie drony Bayraktar TB-2, które kupiła Ukraina, odegrały bardzo ważną rolę w powstrzymywaniu sił najeźdźcy.
Jednak o ile kraje Zachodu starają się izolować Rosję, Ankara zachowuje z nią dobre kontakty, zorganizowała też dwie rundy rozmów pokojowych, które skończyły się fiaskiem.
Sądzę, że Turcja to jedyny kraj, który może zaprosić obie strony (konfliktu) do stołu negocjacyjnego. Jak można to zrobić, jeżeli wysyła się (...) broń jednej z tych stron? - mówi w wywiadzie dla "WSJ" szef tureckiej agencji przemysłu zbrojeniowego Ismail Demir, tłumacząc, dlaczego Ankara musi być "zdecydowanie bardziej ostrożna" w podejmowaniu decyzji o sprzedaży broni na Ukrainę.
Musimy być w stanie rozmawiać z obiema stronami (...), być dostatecznie blisko nich, by zbudować zaufanie - dodaje Demir.
Zarówno przedstawiciele władz Ukrainy, jak i Turcji odmówili odpowiedzi na pytanie o dalsze dostawy tureckich dronów - pisze nowojorski dziennik.
Kijów jest zaniepokojony stanowiskiem Ankary i obawia się, że dąży ona do zbliżenia z Rosją - relacjonuje "WSJ". Przedstawiciel tureckiego rządu ocenia, że takie obawy są "bezpodstawne". Stoimy po stronie Ukrainy w kwestiach politycznych, humanitarnych i innych - dodaje.
Mówi też, że Ankara bada doniesienia o tym, że kupiła od Rosji skradzione Ukrainie zboże. Rosyjskie władze miały przedstawić dokumenty, według których ładunek pochodził z Rosji.
"WSJ" podkreśla jednak, że Turcja zajęła inne stanowisko niż pozostałe kraje NATO również w kwestii akcesji Szwecji i Finlandii do Sojuszu, którą zablokowała.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan w marcu w rozmowie telefonicznej z prezydentem USA Joe Bidenem powiedział, że dla Ankary jest ważne, by utrzymywać dialog zarówno z Kijowem, jak i z Moskwą.