"Myślę, że ta szansa jest niewielka" – tak w internetowym radiu RMF24 Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, odpowiedział na pytanie, czy planowana na dziś druga tura rozmów pokojowych pomiędzy Ukrainą i Rosją może przynieść jakieś efekty. “Społeczeństwo ukraińskie jest coraz bardziej zmobilizowane do dalszej walki. Prezydent Zełenski mówi, że nie rozumie, dlaczego Rosjanie z jednej strony mówią, że chcą negocjować, a z drugiej strony wysyłają cały czas rakiety na obiekty cywilne także" – podkreślał. "Putin i ludzie, którzy dzisiaj rządzą w Rosji, są w stanie puścić z dymem sporą część Ukrainy, żeby osiągnąć swoje cele" - dodał.
Cały czas trwa rosyjska ofensywa, spadają bomby na ukraińskie miasta, giną kolejni cywile. Społeczeństwo ukraińskie jest coraz bardziej zmobilizowane do dalszej walki - podkreślał w internetowym radiu RMF24 Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
Prezydent Zełenski bardzo jasno mówi, że jest w stanie rozmawiać ze stroną rosyjską na temat wycofania sił rosyjskich, nie na temat kapitulacji. Strona ukraińska nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, o czym mogą być te rozmowy - podkreślał. Dla prezydenta Zełenskiego to jest także walka o zachowanie jego władzy. On zyskał w ostatnich dniach gigantyczny autorytet i szacunek w społeczeństwie ukraińskim - zauważył ekspert.
Ponad dwa tysiące cywilów zginęło na Ukrainie. Wieczorem rozmowy ukraińsko-rosyjskie [RELACJA]
Jest mi bardzo trudno sobie wyobrazić, że Putin - jeśli nie zostanie do tego zmuszony - zrobi krok do tyłu - przyznał wiceszef OSW. Trzeba pamiętać, że w całej tej wojnie chodzi nie tylko o Ukrainę. To jest wojna, która jest wojną o porządek międzynarodowy w Europie, ale także, co jest szczególnie istotne z punktu widzenia Putina, jest to także wojna o zachowanie przez niego władzy - dodał. Pytany o możliwe scenariusze rozwoju konfliktu, stwierdził: “najgorszy, najczarniejszy scenariusz niestety, który należy brać bardzo poważnie pod uwagę zakładałby, że doszłoby do bombardowania ukraińskich miast, tych kluczowych z punktu widzenia rosyjskiego, czyli Charkowa i Kijowa, w celu wymuszenia szybkiej kapitulacji Ukrainy". Wydaje mi się to jednak mało prawdopodobne, że Rosjanie swój cel osiągną. Putin i ludzie, którzy dzisiaj rządzą w Rosji, oni są w stanie puścić z dymem sporą część Ukrainy, żeby osiągnąć swoje cele - zauważył.
Celem Rosji jest przejęcie kontroli nad Ukrainą i dokonanie tam zmiany władzy. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, tyle, że Putin się przeliczył. Wielokrotnie się przeliczył, bo wielokrotnie nie doceniał i cały czas nie docenia społeczeństwa ukraińskiego - przekonywał gość Tomasza Weryńskiego. Jak on patrzy na Ukrainę, to ten czynnik społeczny tam właściwie nie istnieje. Dzisiaj Ukraińcy pokazują, że popełnił gigantyczny błąd. Celem Putina pozostaje zdobycie Kijowa, zainstalowanie tam rosyjskich władz, a zarazem doprowadzenie do ucieczki legalnych władz ukraińskich. Niewykluczone jest również zamordowanie prezydenta Zełenskiego i najważniejszych jego współpracowników - przewidywał.
Myślę, że ewentualne zajęcie Kijowa nie oznacza końca wojny. Trzeba pamiętać, że społeczeństwo ukraińskie pokazuje codziennie, że będzie bronić swego kraju. Dzisiejsze badania opinii publicznej pokazują, że ponad 80 procent Ukraińców mówi, że jest w stanie wziąć broń, żeby bronić swojego kraju przed rosyjską inwazją. Gdyby padł Kijów, co niestety oznaczałoby gigantyczne straty ludzkie i materialne, nie oznaczałoby to, że że Ukraińcy złożą broń - stwierdził Konończuk w rozmowie z radiem RMF24. Ja nie bardzo rozumiem kalkulacje rosyjskie, bo zawładniecie Kijowem i zainstalowanie tam prorosyjskich władz nie oznacza przejęcia kontroli nad umysłami Ukraińców, którzy w tym mieście mieszkają. To jest miasto bardzo ukraińskie, bardzo patriotyczne i bardzo antyrosyjskie. Putin jest trochę w kropce, delikatnie mówiąc. W związku z tym niestety scenariusz, który należy brać najbardziej pod uwagę, to jest dalsza potężna brutalizacja tego konfliktu ze strony rosyjskiej - zastrzegł.