Białoruś i Rosja rozpoczęły dziś wspólne ćwiczenia lotnictwa wojskowego - podała agencja Reutera, powołując się na resort obrony w Mińsku. Ćwiczenia odbywają się na wszystkich lotniskach Białorusi i mają trwać do 1 lutego.
Wspólne manewry podsyciły obawy w Kijowie i w stolicach krajów zachodnich, że Rosja może wykorzystać Białoruś do rozpoczęcia nowej ofensywy lądowej przeciwko Ukrainie - podkreśla Reuters. Przypomina, że od rozpoczęcia inwazji rosyjskiej na Ukrainę, w lutym 2022 roku, Białoruś przeprowadzała już ćwiczenia wojskowe, zarówno samodzielnie, jak i z Rosją.
Ukraina nie widzi obecnie oznak przygotowań do agresji z kierunku Białorusi, ale liczy się z taką możliwością - mówił przed tygodniem rzecznik ukraińskiej straży granicznej Andrij Demczenko.
Media niezależne od dłuższego czasu informują o przybywających na Białoruś z Rosji pododdziałach żołnierzy i transportach sprzętu wojskowego. Jak podaje Reuters, według niepotwierdzonych doniesień, opublikowanych na serwisie Telegram, w niedzielę przybyło na Białoruś z Rosji osiem myśliwców i cztery samoloty transportowe.
Białoruś wspiera Rosję w wojnie przeciwko Ukrainie udostępniając jej swoje terytorium; według mediów niezależnych przekazuje też Rosji uzbrojenie, amunicję i sprzęt wojskowy.
Wspólne rosyjsko-białoruskie manewry lotnicze na pewno mogą być przygotowaniem do operacji z kierunku północnego. Po drugie tego typu manewry muszą na pewno mocno związać ukraińską uwagę i Ukraina musi w jakiś sposób zareagować, nawet przerzutem wojska czy obserwacją - oceniał w Rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24 gen. Tomasz Drewniak, były inspektor sił powietrznych i ekspert Fundacji Stratpoints.
Gdyby się okazało, że Łukaszenko się złamał i przystąpił do takiego sojuszu aktywnego z Rosją, to byłby to bardzo zły sygnał dla Ukrainy. Bo Ukraina musiałaby w zasadzie bronić się na całej długości swojej granicy, a nie jak dotychczas tylko tej części wschodniej i południowej - mówił gość Tomasza Weryńskiego.