Nawet ponad 1000 najemników z grupy Wagnera zostało wysłany do walk we wschodniej Ukrainie – informuje brytyjskie ministerstwo obrony.

Rosyjska prywatna firma wojskowa, grupy Wagnera, została wysłana do wschodniej Ukrainy - podano w codziennej aktualizacji wywiadowczej brytyjskiego ministerstwa obrony. Łącznie mowa o 1000 najemników, którzy zasilić mają wojska walczące w regionie Donbasu.

Jak zaznaczają eksperci z brytyjskiego ministerstwa obrony, powodem sprowadzenia przez Moskwę tego kontyngentu są straty, jakie rosyjska armia podnosi na wszystkich frontach.

Oficjalnie grupa Wagnera nie istnieje. W rzeczywistości to zahartowani w boju najemnicy - najczęściej byli żołnierze - którzy w przeszłości brali udział w wielu operacjach sponsorowanych przez reżim na Kremlu. 

Od lat są militarnym narzędziem, którym Rosja wspiera się, realizując agresywne cele polityki zagranicznej. Szacuje się, że do prywatnej armii dołączyło w sumie ok. 10 tys. najemników - przytaczana liczba obejmuje ludzi, którzy przynajmniej raz walczyli w grupie na kontrakcie. Ci, którzy zasilą siły rosyjskie na wschodzie Ukrainy, wycofani zostali z Syrii i kilku państw afrykańskich, co automatycznie osłabia rosyjską obecność militarną w tamtych rejonach świata.

Wagnerowcy planowali zamach na Zełenskiego

Od początku wojny w Ukrainie pojawiły się doniesienia o grupach najemników, którzy czyhają na życie ukraińskiego prezydenta Włodymyra Zełenskiego. Choć są to informacje niepotwierdzone, najemnicy z grupy Wagnera zajmują się właśnie takimi zadaniami - zrobią wszystko za pieniądze i na rozkaz Kremla. Kwestie moralne czy etyczne nie odgrywają w ich przypadku żadnego znaczenia.

Opracowanie: