Tysiące ludzi przeszły ulicami Berlina w proteście przeciwko wojnom. Oprócz haseł nawołujących do pokoju na Bliskim Wschodzie znalazły się też takie, w których domagano się wstrzymania dostaw broni dla Ukrainy.
Tysiące ludzi wzięły w czwartek udział w "antywojennej" demonstracji w Berlinie, protestując m.in. przeciwko wysyłaniu broni na Ukrainę, która pomaga Kijowowi w odparciu rosyjskiej inwazji.
"Negocjacje! Żadnej broni!", "Nie dla wojny", "Natychmiast przerwać wojnę - żadnych dostaw broni na Ukrainę"- to niektóre z haseł wypisanych na transparentach niesionych przez demonstrantów, których według berlińskiej policji było co najmniej 10 tysięcy.
Manifestacja odbyła się przy okazji obchodów Dnia Jedności Niemiec, święta państwowego upamiętniającego zjednoczenie kraju w 1990 roku. Niektórzy z demonstrantów machali flagami z gołębiem pokoju, gdzieniegdzie widoczne były także antyamerykańskie hasła.
Jedną z liderek protestujących była niejaka Sahra Wagenknecht, posłanka do Bundestagu i przewodnicząca partii Die Linke, nazywana "niemiecką dziewczyną Putina". Wagenknecht ostro skrytykowała niemiecki MSZ za wspieranie Ukrainy, a szefową resortu Annalenę Baerbock określiła jako "zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju".
Skrytykowała rzekome "podwójne standardy" stosowane przez zachodnich polityków, którzy nazywają prezydenta Rosji Władimira Putina zbrodniarzem wojennym. Jeśli Putin jest przestępcą, co z wszystkimi amerykańskimi politykami, którzy byli odpowiedzialni za wiele wojen w ostatnich latach? - mówiła.
Pierwszym mówcą, który wystąpił na scenie, był były poseł CSU do Bundestagu Peter Gauweiler - był to jego pierwszy udział w pokojowej demonstracji. Polityk jednoznacznie opowiadający się za wstrzymaniem przekazywania broni Ukrainie stwierdził, że "pożaru nie można ugasić benzyną".
Jak donosi "Zeit" Ralf Stegner, poseł do Bundestagu z ramienia SPD, z trudem przezwyciężył głośne gwizdy i okrzyki, próbując tłumaczyć tłumowi prawo Ukrainy do samoobrony. Od strony protestujących rozległy się okrzyki "podżegacz", "przestańcie" i "blablabla".
Demonstracja miała miejsce na tydzień przed przyjazdem do Niemiec Joe Bidena, pierwszą wizytą prezydenta USA od czasu pobytu tam Ronalda Reagana w 1985 roku.