Policjanci odkryli u 31-letniego mieszkańca Jaworzna (woj. śląskie) przetrzymywanego w skandalicznych warunkach myszołowca towarzyskiego, ptaka objętego ochroną. Podczas przeszukania drugiej posesji należącej do mężczyzny odkryli także puchacza europejskiego. Mężczyzna usłyszał zarzuty. Grozi mu kara do 5 lat więzienia.

Policjanci z Jaworzna, zajmujący się przestępczością gospodarczą, otrzymali informacje o nielegalnym przetrzymywaniu chronionych zwierząt. Pojechali pod wskazany adres.

W drewnianej, zanieczyszczonej skrzyni, znaleźli jastrzębia Harrisa (myszołowca towarzyskiego) z widoczną kontuzją łapy. 

Zwierzę było przetrzymywane w niedopuszczalnych warunkach bytowych, zagrażających jego zdrowiu, a nawet życiu - podkreślają policjanci.

Funkcjonariusze wezwali specjalistę z Pogotowia Leśnego, który jednoznacznie stwierdził, że sposób przetrzymywania ptaka świadczy o znęcaniu się nad nim.

Podczas przeszukania drugiej posesji 31-latka, policjanci znaleźli puchacza europejskiego, również objętego ochroną. Mężczyzna tłumaczył, że zwierzę zostało mu czasowo przekazane przez znajomego hodowcę, który nie miał już miejsca w swojej wolierze. Puchacz również nie posiadał wymaganego certyfikatu CITES.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Oba ptaki zostały przekazane pod opiekę Pogotowia Leśnego. 31-latek został zatrzymany i usłyszał dwa zarzuty: za znęcanie się nad zwierzęciem objętym ochroną gatunkową oraz za nabycie dziko żyjącego drapieżnego ptaka bez wymaganego certyfikatu CITES. Grozi za to kara do 5 lat więzienia.

W toku postępowania ustalono również tożsamość hodowcy ptaków drapieżnych, 70-letniego mieszkańca Radlina. Usłyszał zarzuty za zbycie puchacza europejskiego bez wymaganego certyfikatu CITES. Także za to przestępstwo grozi kara do 5 lat więzienia.