Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyjął we wtorek wieczorem lidera niemieckiej opozycji Friedricha Merza. Szef CDU jest pierwszym czołowym niemieckim politykiem, który pojechał do Kijowa po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. "To dobrze, że lider CDU pojechał do Kijowa. To gest, którego brakuje ze strony kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Oby ta wizyta nie zakończyła się na "widokówce z Zełenskim" - skomentował wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk.
Agencja dpa podkreśla, że spotkanie Zełenskiego z Merzem jest dużym zaskoczeniem, gdyż nie było wcześniej planowane. Podczas krótkiej wizyty w Kijowie szef CDU spotkał się także z premierem Ukrainy i przewodniczącym parlamentu.
Merz zapewnił o pełnej solidarności z Ukrainą: Niemcy stoją po stronie Ukrainy i jej bohaterskiego narodu. O szczegółach swych rozmów w Kijowie nie chciał mówić. Podkreślił jednak, że był wstrząśnięty ogromem zniszczeń, jakie zobaczył w mieście Irpień, położonym w aglomeracji kijowskiej. Trzeba zobaczyć z bliska, jak straszliwa jest ta wojna - powiedział.
W rozmowie z niemiecką stacją telewizyjną ZDF udzielił rady kanclerzowi Niemiec Olafowi Scholzowi, by osobiście pojechał na Ukrainę. Takich rozmów nie można prowadzić przez telefon, ani też w formie wideokonferencji - podkreślił Merz.
W poniedziałek wieczorem kanclerz Scholz stwierdził w wywiadzie telewizyjnym, że nie wybiera się do Kijowa, bo w kwietniu władze Ukrainy zablokowały przyjazd prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, jak zauważa agencja AFP, krytykowanego za bliskie relacje z Rosją w ostatnich latach.
Dobrze, że lider CDU Friedrich Merz pojechał do Kijowa. To gest, którego brakuje ze strony kanclerza Niemiec Olafa Scholza - ocenił we wtorek wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk. Ważne, by oznaczał on radykalną zmianę w polityce CDU wobec Rosji - zaznaczył.