Ministrowie krajów Unii Europejskiej odpowiedzialni za sprawy energii osiągnęli porozumienie polityczne w sprawie zmniejszenia zapotrzebowania na gaz przed nadchodzącą zimą - poinformowała czeska prezydencja w Radzie UE.
"To nie była misja niemożliwa! Ministrowie osiągnęli porozumienie polityczne w sprawie zmniejszenia zapotrzebowania na gaz przed nadchodzącą zimą" - napisała na Twitterze czeska prezydencja.
Porozumienie osiągnięto po około dwóch godzinach rozmów w Brukseli.
Wprowadzono zasadę, że unijne kraje ograniczą tej zimy zużycie gazu o 15 procent. To ograniczenie ma obowiązywać od 1 sierpnia do 31 marca przyszłego roku.
Ograniczenie będzie jednak tylko dla chętnych. Kraje, które nie są tym zainteresowane, nie będą musiały tego robić. To dotyczy na przykład Polski. Nasz rząd na narzucenie nam ograniczeń się nie zgodził. Jak argumentowała minister Anna Moskwa, my przezornie wypełniliśmy nasze magazyny w stu procentach i nie daliśmy się wyprowadzić Rosji na manowce - jak na przykład Niemcy.
Niektórzy unijni politycy nazwali naszą postawę brakiem solidarności europejskiej.
Ograniczenia w zużyciu gazu mają pozwolić poradzić sobie bez rosyjskiego surowca, którego Kreml wysyła na Zachód coraz mniej, próbując tym samym zmusić Niemców, Francuzów czy Hiszpanów do zdjęcia sankcji nałożonych na Putina za inwazję na Ukrainę.
Polska akceptuje porozumienie w sprawie zmniejszenia zapotrzebowania gazu, które wypracowali ministrowie do spraw klimatu Unii Europejskiej. Wcześniej rząd deklarował, że nie zgodzi się na twarde ograniczenia zużycia gazu.
Wygląda na to, że ostateczne porozumienie jest łagodniejsze w wyniku nacisku kilku europejskich państw - nie tylko Polski, ale i Hiszpanii czy Portugalii. Czeska prezydencja w UE - w ramach kompromisu - zaproponowała dziś, żeby z obowiązku redukcji wyłączyć państwa, które na przykład - tak jak Polska - mają w pełni wypełnione magazyny gazu.
Polska pod tym kątem będzie mogła podejmować decyzje w taki sposób, aby swoje bezpieczeństwo zapewnić. Ale oczywiście jeśli potrzeba będzie podejmowania działań wspierających państwa członkowskie - to jesteśmy na to otwarci - deklarował rzecznik rządu Piotr Muller.
Jeśli Rosja całkowicie wstrzyma przesył gazu - w Unii Europejskiej w przypadku mroźnej zimy może zabraknąć nawet 45 miliardów metrów sześciennych tego paliwa - oświadczyła unijna komisarz do spraw energii Kadri Simson. Jak dodała, Wspólnota szuka teraz dodatkowych możliwości importu gazu LNG.
Zawarty dziś, ostateczny tekst porozumienia ministrów do spraw energii ma zostać opublikowany w najbliższych dniach po kilku technicznych zmianach. Dopiero wtedy dowiemy się więc precyzyjnie, co w dokumencie zawarto.
Rosyjski Gazprom poinformował w poniedziałek, że od 27 lipca wstrzymuje pracę jeszcze jednej turbiny w gazociągu Nord Stream 1. Będzie to skutkowało ograniczeniem dostaw gazu do zachodniej Europy do 20 procent maksymalnej przepustowości NS1.
Według Gazpromu wstrzymanie pracy turbiny spowodowane jest pracami konserwacyjnymi. Koncern nie podał, jak długo mają one potrwać.
Gazprom poinformował, że w związku z zatrzymaniem turbiny zdolność produkcyjna rosyjskiej tłoczni Portowaja zostanie zmniejszona 27 lipca do 33 mln metrów sześciennych gazu dziennie od godziny 4:00 czasu GMT (6:00 czasu polskiego). To oznacza, że gaz będzie przesyłany w zaledwie 20 procentach maksymalnej wydajności Nord Stream 1.
"Rosyjski koncern gazowy Gazprom nie ma żadnego powodu, by wprowadzić w życie ogłoszone od środy nowe ograniczenia w dostawach rosyjskiego gazu do Europy gazociągiem Nord Stream. Według naszych informacji nie ma technicznych powodów, aby ograniczać przesył" - oświadczyło niemieckie ministerstwo gospodarki, cytowane przez dpa.
Gazprom wznowił przepływ gazu przez Nord Stream 1 w zeszłym tygodniu po 10-dniowej przerwie konserwacyjnej, ale tylko przy 40-procentowej przepustowości gazociągu. To poziom, do którego Rosja obniżyła wolumeny w czerwcu z powodu, zdaniem Moskwy, opóźnionego powrotu turbiny serwisowanej w Kanadzie.
Europejscy politycy zakwestionowali to wyjaśnienie, a Niemcy twierdziły, że ograniczenie dostaw gazu nie ma nic wspólnego z remontem turbiny, która miała zostać ponownie uruchomiona dopiero we wrześniu. Jednocześnie kilka dni temu pojawiły się informacje, że serwisowana w Kanadzie część utknęła w Kolonii na zachodzie Niemiec, ponieważ władze Rosji nie dostarczyły dokumentów celnych koniecznych do zatwierdzenia jej dalszego transportu.
Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck mówił pod koniec zeszłego tygodnia, że można odnieść wrażenie, iż Rosja nie chce dostać z powrotem swojej turbiny, a to znaczy, że trudności techniczne są dla Moskwy jedynie pretekstem, by ograniczać dostawy gazu, zaś realne powody takiego postępowania są polityczne.
Rosja jest drugim co do wielkości eksporterem ropy naftowej na świecie po Arabii Saudyjskiej i największym na świecie eksporterem gazu ziemnego. Europa importuje około 40 procent swojego gazu i 30 procent ropy z Rosji.