Polski nie obejmą szykowane przez Unię Europejską odgórne plany redukcji zużycia gazu - ogłosiła w Brukseli minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. W belgijskiej stolicy rusza właśnie narada unijnych ministrów w sprawie kryzysu energetycznego i planowanych środków zaradczych.
W Brukseli odbywa się nadzwyczajne spotkanie ministrów energii państw Unii Europejskiej. Tematem jest m.in. propozycja Komisji Europejskiej zakładająca obowiązkową redukcję zużycia gazu w przypadku sytuacji kryzysowej w UE związanej z dostawami błękitnego paliwa.
Jak powiedziała Moskwa, w tej propozycji "Polska nie ma żadnych celów redukcyjnych", jeśli chodzi o obowiązkowe zużycie gazu. To był dla nas cel negocjacyjny - zaznaczyła.
Propozycja jest neutralna dla Polski - powiedziała. Jak dodała, chce, by żadne państwo UE nie było zmuszane do ograniczania zużycia gazu. Nie możemy rozmawiać o bezpieczeństwie energetycznym na zasadzie wymuszonych rozwiązań - wskazała.
Cała Unia ma ograniczyć zużycie gazu o 15 proc. - nie będzie to jednak dotyczyć Polski. Jak zauważa dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, jesteśmy bowiem jednym z niewielu krajów, który gazu z Rosji już nie kupuje. Do tego od dawna robimy sporo, żeby od Moskwy się uniezależnić - w odróżnieniu od na przykład Niemców, którzy kolejnymi nitkami Nord Streamu coraz mocniej się od gazowych szantaży Putina uzależniają. Dlatego nas nowe redukcje nie mogą obejmować.
Do ustalenia zostało jeszcze kilka kwestii. Na przykład to, że Polska nie chce się zgadzać na przymus oddawania części naszych zapasów krajom Zachodu.
Jak mówiła Moskwa, istotne jest, by kraje UE okazały solidarność w tych niezwykle trudnych czasach. Jak widzimy - oczywiście nie jest to dla nas zaskoczeniem - zachowania Gazpromu są nadal na skrajnym poziomie nieprzewidywalności. Tak było, jest i będzie. W tej sytuacji na pewno musimy stanąć razem i mówić jednym głosem - zaznaczyła.
Dodała jednak, że Polska nie zgadza się "na żadne wymuszenia, i to w obie strony". Nie chcę decydować o redukcjach i ograniczeniach w Belgii, we Włoszech, w Hiszpanii czy w innych państwach europejskich. Każde państwo ma swoje, niezależne polityki energetyczne i tak powinno zostać. Każdy rząd odpowiada za bezpieczeństwo energetyczne swoich obywateli. My pokazaliśmy od początku wojny otwartość na solidarność - powiedziała Moskwa.
Minister klimatu i środowiska przekazała, że chce mieć pewność, że żadne państwo nie jest zmuszane do redukcji.
Wierzymy, że polskie społeczeństwo ma gotowość do oszczędzania, ale na zasadzie indywidualnych decyzji, a nie na zasadzie wymuszeń. My nie potrzebujemy żadnych ograniczeń. 11 państw na dzisiaj ma ograniczenia, jeżeli chodzi o gaz. Polska nie ma i nie ma potrzeby żadnych ograniczeń. Magazyny są pełne, dostawy gazu do Polski są realizowane - zaznaczyła minister.
Jak poinformowała w nocy niemiecka agencja dpa, powołując się na źródła dyplomatyczne w Brukseli, przedstawiciele państw Unii Europejskiej porozumieli się w sprawie planu dotyczącego ograniczenia zużycia gazu ziemnego.
Dokument zakłada, zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej, ograniczenie zużycia gazu ziemnego w okresie od 1 sierpnia 2022 roku do 31 marca 2023 r. o 15 procent.
Od środy przesył gazu przez NS1 w zaledwie 20 proc. maksymalnej przepustowości
Rosyjski Gazprom poinformował w poniedziałek, że od 27 lipca wstrzymuje pracę jeszcze jednej turbiny w gazociągu Nord Stream 1. Będzie to skutkowało ograniczeniem dostaw gazu do zachodniej Europy do 20 procent maksymalnej przepustowości NS1.
Według Gazpromu wstrzymanie pracy turbiny spowodowane jest pracami konserwacyjnymi. Koncern nie podał, jak długo mają one potrwać.
Gazprom poinformował, że w związku z zatrzymaniem turbiny zdolność produkcyjna rosyjskiej tłoczni Portowaja zostanie zmniejszona 27 lipca do 33 mln metrów sześciennych gazu dziennie od godziny 4:00 czasu GMT (6:00 czasu polskiego). To oznacza, że gaz będzie przesyłany w zaledwie 20 procentach maksymalnej wydajności Nord Stream 1.
"Rosyjski koncern gazowy Gazprom nie ma żadnego powodu, by wprowadzić w życie ogłoszone od środy nowe ograniczenia w dostawach rosyjskiego gazu do Europy gazociągiem Nord Stream. Według naszych informacji nie ma technicznych powodów, aby ograniczać przesył" - oświadczyło niemieckie ministerstwo gospodarki, cytowane przez dpa.
Gazprom wznowił przepływ gazu przez Nord Stream 1 w zeszłym tygodniu po 10-dniowej przerwie konserwacyjnej, ale tylko przy 40-procentowej przepustowości gazociągu. To poziom, do którego Rosja obniżyła wolumeny w czerwcu z powodu, zdaniem Moskwy, opóźnionego powrotu turbiny serwisowanej w Kanadzie.
Europejscy politycy zakwestionowali to wyjaśnienie, a Niemcy twierdziły, że ograniczenie dostaw gazu nie ma nic wspólnego z remontem turbiny, która miała zostać ponownie uruchomiona dopiero we wrześniu. Jednocześnie kilka dni temu pojawiły się informacje, że serwisowana w Kanadzie część utknęła w Kolonii na zachodzie Niemiec, ponieważ władze Rosji nie dostarczyły dokumentów celnych koniecznych do zatwierdzenia jej dalszego transportu.
Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck mówił pod koniec zeszłego tygodnia, że można odnieść wrażenie, iż Rosja nie chce dostać z powrotem swojej turbiny, a to znaczy, że trudności techniczne są dla Moskwy jedynie pretekstem, by ograniczać dostawy gazu, zaś realne powody takiego postępowania są polityczne.
Rosja jest drugim co do wielkości eksporterem ropy naftowej na świecie po Arabii Saudyjskiej i największym na świecie eksporterem gazu ziemnego. Europa importuje około 40 procent swojego gazu i 30 procent ropy z Rosji.