Po sobotniej eksplozji na Moście Krymskim Rosjanie zaczynają zdawać sobie sprawę, że wojna na Ukrainie nie przebiega po ich myśli. Pojawiła się bezpośrednia krytyka pod adresem prezydenta Władimira Putina, który usiłuje przerzucić odpowiedzialność na wysokiej rangi wojskowych - ocenia amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Atak na most na Krym, w połączeniu z niedawnymi niepowodzeniami rosyjskiego wojska oraz ogłoszoną przez Kreml "częściową mobilizacją" wywołał bezpośrednią krytykę pod adresem Putina i Kremla wśród prowojennych nacjonalistów. Taka krytyka w tych kręgach jest niemal bezprecedensowa - podkreśla think tank w specjalnym wydaniu raportu, poświęconym reakcjom na eksplozje na Moście Krymskim.
"Zmienia się również percepcja trajektorii wojny i zdolności Ukrainy, a Rosjanie przeżywają brutalne przebudzenie. Rosyjskie źródła przyznały, że ukraińska kontrofensywa na południu stwarza istotne zagrożenie dla sił rosyjskich na tym obszarze. To znaczne odejście od wcześniejszej narracji propagandystów, blogerów wojskowych i rosyjskiego ministerstwa obrony, którzy miesiącami utrzymywali, że ukraińskie kontrofensywy w obwodzie chersońskim były niemożliwe lub zawiodły" - ocenia ISW.
Obecnie rosyjskie źródła starają się usprawiedliwić porażki, twierdząc, że Rosja walczy przeciwko całemu światu zachodniemu i NATO, a nie przeciwko Ukrainie. Nie jest jasne, jak te twierdzenia wpływają na odbiorców w Rosji, ale nagła zmiana narracji może pogłębić ich niepokój wywołany przez strach przed mobilizacją.
Putin w dalszym ciągu dokonuje przetasowań wśród wysokiej rangi dowódców wojskowych, najpewniej po to, aby oddalić od siebie odpowiedzialność za niepowodzenia. Kreml ogłosił, że głównodowodzącym inwazją na Ukrainę mianowano generała Siergieja Surowikina, co wywołało wśród nacjonalistów "irracjonalny entuzjazm" - podkreśla ISW.
Na kanale telegramowym związanym z najemniczą grupą Wagnera pojawiły się spekulacje, że Kreml planuje dalsze przetasowania. Według tych doniesień stanowiska mają w tym tygodniu stracić minister obrony Siergiej Szojgu i szef Sztabu Generalnego generał Walerij Gierasimow. Nie podano żadnych dowodów na te twierdzenia - zaznacza amerykański think tank
Według ISW Putin nie może jednak osiągnąć tego, czego domagają się jego twardogłowi sympatycy, czyli wygrać wojny. "Przetasowania wśród wysokich rangą dowódców nie naprawią systemowych problemów, które paraliżowały rosyjskie operacje, logistykę, przemysł zbrojeniowy i mobilizację od początku inwazji. Kozły ofiarne mogą oddalić krytykę od Putina tylko na pewien czas" - oceniają analitycy.
"Eskalacja, konwencjonalna lub nuklearna, nie rozwiązałaby problemów Putina. Jeśli siły rosyjskie będą w stanie poszerzyć ataki na ukraińskie skupiska ludności i infrastrukturę krytyczną, lub jeśli Putin będzie skłonny użyć taktycznej broni jądrowej przeciwko Ukrainie, może jedynie liczyć na wstrzymanie ukraińskiej kontrofensywy na pewien czas. Takie ataki nie pozwolą jego siłom na podbicie Ukrainy i osiągnięcie celów, których domagają się skrajni prowojenni nacjonaliści" - napisano w raporcie.
Takie działania mogłyby natomiast wywołać odpowiedź Zachodu, którą nacjonaliści uznaliby za potwierdzenie ich argumentów, ale za cenę zdruzgotania pozostałej siły wojskowej Rosji i jej zdolności do osiągnięcia czegokolwiek znaczącego. Trudno przewidzieć, co stałoby się, gdyby Putin stracił poparcie swoich zwolenników najbardziej oddanych jego wizji - konkluduje ISW.