Szef Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim stwierdził, że Wspólnota musi mieć plan B dla Ukrainy na wypadek, gdyby wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych wygrał Donald Trump. Słowa Manfreda Webera są o tyle dziwne, że na przygotowanie planu A, planu B, a nawet planu C, było wystarczająco wiele czasu.

Przed wyborami prezydenckimi w USA szef Europejskiej Partii Ludowej w PE Manfred Weber wezwał Europejczyków, by przygotowali się na silniejsze wsparcie dla Ukrainy. Weber przyznał że, chociaż ufa, iż USA będą wspierać Ukrainę nawet pod rządami Donalda Trumpa, to uważa, że trzeba mieć plan B dla Kijowa.

Jak powiedział w wywiadzie dla gazet niemieckiej grupy medialnej Funke, po obu stronach Atlantyku jest zrozumiałe, że Ukraina stoi w obliczu brutalnej wojny agresywnej i że zwycięstwo Rosji naraziłoby NATO na niebezpieczeństwo. 

Nie są to stwierdzenia szczególnie odkrywcze, ale pokazują pewną tendencję, która utrzymuje się w Europie od czasu, gdy wojska Władimira Putina wkroczyły na Ukrainę. Chodzi oczywiście o brak zdecydowania europejskich przywódców i polityczny impas, który prowadzi do tego, że Europa nie jest w stanie skutecznie zarządzać trwającym konfliktem. Słowa Webera, chociaż w zamyśle szlachetne, świadczą o tym, że urzędnicy z Brukseli w swojej naiwności nie zrobili wiele, by przygotować się na możliwe nadejście rządów Donalda Trumpa. A przecież o tym, że to kandydat republikanów może zamieszkać w Białym Domu wiadomo od wielu miesięcy. Tak samo, jak wiadomo, co Donald Trump myśli na temat amerykańskiego wsparcia dla Kijowa.

Przyznaje to zresztą w wywiadzie sam szef EPL, mówiąc, że po zmianie Trumpa na Bidena w 2020 r. Europa ponownie "wykazała się zbyt małymi ambicjami". Tym bardziej trzeba zacząć działać teraz - dodał.

Bezpieczeństwo Europy

Weber podkreślił: Europa musi budować swoje bezpieczeństwo w sposób suwerenny - we współpracy z Amerykanami. Nowa administracja w Waszyngtonie musi zdać sobie sprawę, że podchodzimy do sprawy poważnie i bierzemy na siebie część odpowiedzialności.

Jego zdaniem całość obowiązku zapewnienia Europie bezpieczeństwa nie może spoczywać na barkach Amerykanów. "330 mln Amerykanów nie będzie stale bronić 450 milionów Europejczyków. To tak nie działa" - stwierdza Weber i zaznacza, że Joe Biden może przejść do historii jako ostatni prezydent, który dbał o relacje transatlantyckie. Zmierzamy - zarówno z Trumpem, jak i z (Kamalą) Harris - w kierunku punktu zwrotnego w stosunkach europejsko-amerykańskich - stwierdza polityk.

Zaznaczył, że wojna w Ukrainie toczy się na europejskiej ziemi. "Jeśli to konieczne, musimy jeszcze bardziej wesprzeć Ukrainę w jej kampanii obronnej" - dodał. Co ciekawe i co stanowi prawdopodobnie jedyny konkret w wywiadzie, Weber wspomniał, że zwiększona pomoc dla Kijowa powinna obejmować również dodatkowe systemy uzbrojenia, takie jak pociski manewrujące Taurus.