Była to dyskusja bardzo otwarta, bardzo szczera i bardzo odpowiedzialna; to konstruktywne trzygodzinne spotkanie - powiedział po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego prezydent Andrzej Duda.
- Najważniejsze informacje dotyczące wydarzeń w Przewodowie, reakcji przedstawicieli naszego rządu i sojuszników znajdziecie w RELACJI MINUTA PO MINUCIE oraz na STRONIE GŁÓWNEJ naszego serwisu.
O zwołaniu na środę posiedzenia RBN prezydent zdecydował we wtorek późnym wieczorem, po informacji o eksplozji we wsi Przewodów na Lubelszczyźnie. We wtorek po południu na terenie tej miejscowości spadł pocisk, doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch obywateli Polski.
Prezydent poinformował, że posiedzenie RBN było trzygodzinnym konstruktywnym spotkaniem. Była to dyskusja bardzo otwarta, bardzo szczera i bardzo odpowiedzialna - powiedział. Podkreślił odpowiedzialne podejście przedstawicieli wszystkich ugrupowań politycznych.
Wszystkie osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa, które uczestniczyły w spotkaniu zabrały głos i przedstawiły w szczegółach sytuację. Wszyscy uczestnicy, parlamentarzyści, przedstawiciele ugrupowań politycznych także zabrali głos, przedstawili swoje stanowiska, zadali pytania - relacjonował Duda.
Zapewnił, że wszystkie kwestie zostały wyjaśnione i odpowiedziano na wszystkie pytania uczestników spotkania. Przedstawiliśmy, w jaki sposób działamy, przedstawiliśmy nasz sposób patrzenia na kwestie związane z bezpieczeństwem i obecną sytuację. Myślę, że spotkało się to w ogromnym stopniu z aprobatą - dodał.
Wcześniej w środę prezydent poinformował, że "absolutnie nic nie wskazuje, że zdarzenie w Przewodowie był to intencjonalny atak na Polskę". Jak mówił, najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek. Nie mamy żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję, jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony - powiedział prezydent.
Czuwamy nad bezpieczeństwem Rzeczypospolitej razem. Bezpieczeństwo obywateli jest dzisiaj dla nas wszystkich kwestią absolutnie pierwszoplanową - powiedział prezydent na konferencji po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, które zostało zwołane w związku z zdarzeniem we wsi Przewodów na Lubelszczyźnie, gdzie we wtorek po południu spadł pocisk i doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch obywateli Polski.
Tragiczne wydarzenie, które miało miejsce wczoraj, nie powtórzyło się w żadnym stopniu. Nie było takich następnych zdarzeń. Nie mam żadnych takich sygnałów. Nie mamy również żadnych sygnałów, żeby było jakiekolwiek niebezpieczeństwo powtórzenia się takiego zdarzenia - powiedział Duda
Prezydent zwracał uwagę, że sytuacja, kiedy to Rosja w zmasowanej formule ostrzeliwuje Ukrainę, może czasem powodować nieprzewidziane wcześniej tragiczne skutki. Natomiast nie mamy żadnych sygnałów o tym, żeby było jakiekolwiek niebezpieczeństwo - zaznaczył.
Dodał, że "jest w tej chwili wzmocniona aktywność naszych służb o charakterze niewojskowym, jak i naszych wybranych jednostek wojskowych plus sił powietrznych".
Nie ma żadnego czytelnego, czy też znanego nam w sposób bezpośredni, niebezpieczeństwa dla Rzeczypospolitej w tym momencie, nie ma żadnego niebezpieczeństwa dla obywateli - podkreślał prezydent.
Prezydent Andrzej Duda pytany, jak odniesie się do słów sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksieja Daniłowa, który przekazał, że Ukraina chce wspólnego śledztwa z Polską w tej sprawie, prezydent odparł: Mogę się do tego na tym etapie odnieść w ten sposób, że wczoraj w nocy uwspólnienie - de facto - tego postępowania, co w naszym rozumieniu również w jakimś sensie oznacza wprowadzenie tego postępowania na ścieżkę sojuszniczą, zaproponował pan prezydent Joe Biden. I jest to w tej chwili - w związku z tym - postępowanie prowadzone przez polskich i amerykańskich ekspertów.
I, jeżeli ktokolwiek miałby być dopuszczony do tego postępowania, to wymaga to takiego, co najmniej dwustronnego jeszcze uzgodnienia. I tylko w tym trybie możemy na to patrzeć - zaznaczył Andrzej Duda.
Wczoraj w Przewodowie na Lubelszczyźnie doszło do eksplozji w pobliżu suszarni zbóż, w wyniku której zginęły dwie osoby. Na niewielką miejscowość spadła bowiem rakieta.
Początkowo o atak oskarżano Rosję - wczoraj bowiem przeprowadzono gigantyczny atak rakietowy na ukraińskie miasta, niszcząc infrastrukturę krytyczną. Wstępnie uważano, że mogła to być "zabłądzony" pocisk lub też fragmenty zniszczonej rakiety.
Wersja zmieniła się po dokładniejszym zbadaniu incydentu. Prezydent Andrzej Duda przekazał, że jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Według śledczych, pocisk to element systemu S-300, znajdującego się na wyposażeniu zarówno Rosjan, jak i Ukraińców.