Tłum kibiców powitał w Kasinie Wielkiej trzykrotną medalistkę olimpijską Justynę Kowalczyk. Mistrzyni nie chciała jednak rozmawiać z dziennikarzami, tłumacząc się zmęczeniem. Znalazła jednak siły, by spotkać się ze swoimi fanami; rozdała setki autografów.
Justyna Kowalczyk przyjechała do Kasiny Wielkiej przed godz. 17. Chciała jak najszybciej zaszyć się w swoim pokoju i odpocząć. Czekających na nią dziennikarzy przepędziła. Podziękowała za kwiaty i zniknęła za drzwiami rodzinnego domu. To bardzo miło mieć najwierniejszych kibiców w Polsce. Teraz jednak jestem bardzo zmęczona, chora i chciałabym po prostu odpocząć - tłumaczyła Kowalczyk.
Za chwilę jednak wyszła…, by spotkać się ze swoimi kibicami, którzy gromko odśpiewali jej "sto lat" i wręczyli tort w kształcie olimpijskiego medalu. Przez kilkadziesiąt minut nasza najlepsza biegaczka narciarska rozdawała autografy i rozmawiała z fanami.
Tych ludzi jest tu tak wielu, że nawet gdyby chciała wszystkim dać swój podpis, nie dałaby rady. Niech odpoczywa - mówiła reporterowi RMF FM jedna z sąsiadek Justyny Kowalczyk. Ci, którym udało się zdobyć jej autograf, nie kryli radości. Złożyła swój podpis w indeksie. Było wesoło - wyznał jeden ze studentów koczujących pod domem naszej mistrzyni.
Po spotkaniu z kibicami Justyna wróciła do domu. Odpoczywa. Siły musi regenerować błyskawicznie, bo już jutro wyjeżdża na kolejne zawody do Finlandii.
Gorące powitanie zgotowali Justynie Kowalczyk także kibice na Okęciu. Na stołecznym lotnisku znakomitą biegaczkę oraz jej trenera Aleksandra Wierietelnego przywitało kilkuset osób. Specjalnie dla Kowalczyk z jej rodzinnej Kasiny Wielkiej przyjechała i zagrała orkiestra dęta Echo Zagórzan. Nie zabrakło również fan-clubu narciarki z Mszany Dolnej.
Kowalczyk zdobyła podczas igrzysk olimpijskich w Vancouver trzy medale, w tym jeden złoty. W ten sposób została drugim po skoczku narciarskim Wojciechu Fortunie polskim mistrzem zimowej olimpiady.