"To, co się wydarzyło, to bezprawie i terror. Prawdopodobnie ten scenariusz nie został napisany na Ukrainie" - ogłosił na konferencji prasowej obalony prezydent Wiktor Janukowycz. Wydarzenia na Krymie nazwał "naturalną reakcją na bandycki przewrót w Kijowie", ale podkreślił, że Krym powinien pozostać częścią Ukrainy z szeroką autonomią. Stwierdził też, że nie spotykał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. "Znając charakter Władimira Putina, dziwię się, że do tej pory milczy" - dodał.
Konferencja prasowa w rosyjskim Rostowie nad Donem była pierwszym publicznym pojawieniem się Wiktora Janukowycza od czasu przewrotu w Kijowie. Polityk podkreślił jednak w swoim wystąpieniu, że jest legalnie wybranym prezydentem, a do jego odwołania doprowadzić mogłaby tylko procedura impeachmentu. Spektaklu, który miał miejsce w parlamencie - z przemocą wobec deputowanych - nie mogę nazwać impeachmentem - stwierdził.
Zapowiedział, że będzie walczył o "przyszłość Ukrainy". Najważniejszym krokiem miałaby być realizacja umowy zawartej z opozycją 21 lutego przy mediacji szefów dyplomacji Polski, Niemiec i Francji. Realizacja tej umowy będzie wyjściem ze ślepej uliczki, w którą zaprowadzili nas radykałowie - powiedział. Umowa dawała nam pewną nadzieję, a to, co stało się później, trudno nazwać. To bezprawie, terror, brak władzy i chaos. To, co działo się w parlamencie, to rzecz bez precedensu - mówił. Odpowiedzialnością za niezrealizowanie porozumienia obarczył Zachód.
Rządzącą krajem Radę Najwyższą Janukowycz nazwał nielegalną. Stwierdził, że nielegalne będą również zaplanowane na 25 maja wybory prezydenckie. Nie wezmę z nich udziału - zapowiedział. Zaproponował przeprowadzenie ogólnonarodowego referendum, którego pytania powinny - według niego - dotyczyć konstytucji i ustroju państwa.
Janukowycz zapowiedział również, że wróci na Ukrainę, kiedy tylko będzie mieć taką realną możliwość i kiedy "będą odpowiednie gwarancje mego bezpieczeństwa, w tym międzynarodowych pośredników".
Kilkukrotnie Janukowycz zwracał się z apelem do nowych ukraińskich władz - jak mówił: "do tych, którzy nazywają się legalną władzą" - by się wycofali. Chcę zwrócić się do wszystkich uczestników tego bałaganu, który dzieje się w kraju: zrezygnujcie, zawróćcie, póki nie jest za późno - mówił. Opamiętajcie się! Ukraiński naród nie zgodzi się żyć w takim kraju - apelował również na zakończenie konferencji.
Zwracając się do narodu ukraińskiego, prosił o przebaczenie: Jest mi wstyd. Chciałem przeprosić weteranów, naród ukraiński za to, co się wydarzyło, za to, że nie wystarczyło mi sił, by utrzymać stabilność.
Zapytany o obecne niepokoje na Krymie, Janukowycz stwierdził, że to "naturalna reakcja na bandycki przewrót, który dokonał się w Kijowie". Zaznaczył jednak, że jego zdaniem Krym powinien pozostać częścią Ukrainy z szeroką autonomią. Myślę, że mieszkańcy Krymu mnie słyszą - zwracam się też do nich z prośbą, by nie dopuścili do rozlewu krwi - dodał.
Zapewniał, że nigdy nie wydał milicji rozkazu strzelania do ludzi, a o ofiarach starć przeciwników władzy z milicją mówił, że ich śmierć była wynikiem kryzysu politycznego i nieodpowiedzialnej polityki Zachodu. Żadna władza nie jest warta jednej kropli przelanej krwi. Nigdy nie wydałem milicji rozkazów, by strzelała. Milicja nie miała broni - oprócz jednego momentu, kiedy życie funkcjonariuszy znalazło się w niebezpieczeństwie - przekonywał. Poinformował też, że przeprosił funkcjonariuszy Berkutu. To ludzie, którzy stali bez broni, byli oblewani koktajlami Mołotowa, podpalani, strzelano do nich. (...) Niewinnie cierpieli - mówił.
Pytany o kontakty z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, Janukowycz przekonywał, że się z nim nie spotykał. Będąc w Rosji, rozmawiałem telefonicznie z Władimirem Putinem. Ustaliliśmy, że się spotkamy, kiedy pozwoli na to jego grafik - powiedział.
Stwierdził również, że "Rosja powinna i jest zobowiązana działać". Znając charakter Władimira Putina, dziwię się, że do tej pory milczy - dodał. Równocześnie twierdził zaś, że nie chce wtargnięcia obcych wojsk na Ukrainę, a o rosyjskich żołnierzach na Krymie nie słyszał.
Janukowycz odniósł się również do uwolnienia swojej największej rywalki Julii Tymoszenko z więzienia - w którym, jak stwierdził, miała "wręcz luksusowe warunki". Osobiście nigdy nie życzyłem jej niczego złego. Ale umowa gazowa, którą podpisała z Rosją, przyniosła straty każdemu Ukraińcowi - mówił. Nie wiem, jaki będzie los Julii Tymoszenko. Naród ukraiński odpowie na pytanie, czy ma być w polityce czy nie - podkreślił.
Janukowycz wyjaśnił również, dlaczego wyjechał z Ukrainy. Twierdził, że w kraju jemu i jego rodzinie groziła śmierć. Do Rosji - jak mówił - trafił dzięki "patriotycznym oficerom", którzy pomogli mu "uratować życie". Znajduję się w Rostowie, bo niedaleko stąd mieszka mój stary przyjaciel. Przyjechałem do niego, by znaleźć tymczasowe schronienie - powiedział.