Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na kolejne 20 osób w związku z wydarzeniami na Krymie. Wśród nich znaleźli się m.in. współpracownicy Władimira Putina oraz przedstawiciele banku Rossija. Biały Dom zagroził też wyciągnięciem konsekwencji gospodarczych, jeśli Kreml będzie eskalować konflikt. W odpowiedzi Rosja wprowadziła sankcje wizowe wobec dziewięciu amerykańskich wysokich urzędników i kongresmenów.
Prezydent Barack Obama podkreślił w swoim wystąpieniu, że ruch Białego Domu to odpowiedź "na wybory, jakich dokonał rząd rosyjski, a które odrzuca międzynarodowa społeczność". Chodzi o wojskową interwencję Rosji na Krymie oraz nielegalne zdaniem wspólnoty międzynarodowej dążenia Rosji do aneksji półwyspu.
Nowe sankcje, polegające na zamrożeniu aktywów, obejmują ludzi z najbliższego otoczenia prezydenta Putina. Na liście znaleźli się m.in.: szef i wiceszef administracji prezydenta, Siergiej Iwanow i Aleksiej Gromow, oraz szef niższej izby parlamentu Siergiej Naryszkin i były szef wyższej izby parlamentu Siergiej Mironow, a także Andriej Fursienko, który jest bliskim współpracownikiem Putina od początku lat 90.
Sankcje obejmą też kilku oligarchów, którzy przy Putinie dorobili się ogromnych majątków. Są to m.in.: Giennadij Timczenko, Jurij Kowalczuk - człowiek uważany za bankiera Putina, oraz bracia Arkadij i Boris Rotenbergowie, których firma budowlana dostała państwowy kontrakt wartości 7 mld dolarów w związku z igrzyskami w Soczi, a także prezes Rosyjskich Kolei Żelaznych (RŻD) Władimir Jakunin.
Objęty sankcjami bank Rossija z Petersburga jest uważany za bank związany z otoczeniem Putina. Jak wyjaśnił dziennikarzom pragnący zachować anonimowość wysokiej rangi przedstawiciel administracji USA, sankcje oznaczają w praktyce, że ten bank, którego ogólne aktywa szacowane są na 10 mld dolarów, nie będzie mógł prowadzić operacji w dolarach. Jego działalność w gospodarce światowej zostanie poważnie ograniczona - powiedział.
Obama zagroził, że na tych sankcjach się nie skończy, jeśli Rosja będzie dalej eskalować sytuację. Ocenił, że istnieje takie ryzyko w związku z groźbami Rosji wobec południowej i wschodniej Ukrainy. Podpisałem dekret, który umożliwi nałożenie sankcji na kluczowe sektory rosyjskiej gospodarki - powiedział. Wyjaśnił, że te sankcje byłyby tak silne, że nie tylko zaszkodziłyby rosyjskiej gospodarce, ale "miałyby też wpływ na gospodarkę globalną".
Przedstawiciel administracji USA wyliczył, że chodzi o "sektor usług finansowych, energii, obrony, metalowy i górnictwa oraz inżynieryjny". Dekret umożliwia sekretarzowi skarbu USA nałożenie sankcji na te sektory i działające w nich firmy w każdej chwili, bez zgody Kongresu. Rosja ma bardzo wiele do stracenia, jeśli te sankcje wprowadzimy - powiedział. Ten dekret, dodał, "to sygnał dla Moskwy, że jesteśmy gotowi namierzyć kluczowe sektory rosyjskiej gospodarki, jeśli np. zobaczymy przemieszczanie wojska na wschodzie i południu Ukrainy".
Rosja musi wiedzieć, że dalsza eskalacja tylko jeszcze bardziej ją wyizoluje z międzynarodowej wspólnoty - powiedział Obama. Zapowiedział, że w czasie wizyty w Europie w przyszłym tygodniu będzie zapewniał o niezachwianym wsparciu USA dla sojuszników w NATO. Ponadto, jak wyjaśniły źródła amerykańskie, podczas szczytu grupy G7 w Hadze i szczytu USA-UE w Brukseli USA i ich sojusznicy mają omówić dalszą wspólną reakcję na wydarzenia na Ukrainie oraz jak najszybszą pomoc dla tego kraju, w tym w ramach Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Rosja w odpowiedzi na decyzję Białego Domu wprowadziła sankcje wizowe wobec dziewięciu amerykańskich wysokich urzędników i kongresmenów. Niejednokrotnie uprzedzaliśmy, że sankcje to broń obosieczna i jak bumerang uderzą w same Stany Zjednoczone. Rozmawianie z naszym krajem takim językiem, o czym Waszyngton mógł się już nie raz przekonać, jest niewłaściwe i kontrproduktywne - oświadczyło rosyjskie MSZ. Zaznaczyło, że "strona amerykańska zapewne wciąż ślepo wierzy w skuteczność podobnych metod, zaczerpniętych z arsenału przeszłości, i nie chce przyznać oczywistości: mieszkańcy Krymu w sposób demokratyczny i w całkowitej zgodności z prawem międzynarodowym i Kartą Narodów Zjednoczonych przegłosowali reintegrację z Rosją, która uszanowała ten wybór".
Nikt nie powinien mieć wątpliwości: na każde wrogie posunięcie odpowiemy w sposób adekwatny - podkreślono w MSZ.
Na rosyjskiej liście znaleźli się: zastępcy doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego - Caroline Atkinson, odpowiedzialna za międzynarodowe stosunki gospodarcze, oraz ds. komunikacji strategicznej Benjamin Rhodes, doradca prezydenta Daniel Pfeiffer oraz lider demokratycznej większości w Senacie Harry Reid, przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner, szef senackiej komisji spraw zagranicznych Robert Menendez, demokratyczna senator Mary Landrieu oraz republikańscy senatorowie John McCain i Daniel Coats.
W odpowiedzi na niedzielne referendum na Krymie ws. przyłączenia półwyspu do Rosji USA ogłosiły już w poniedziałek, że zamroziły aktywa 11 wysokiej rangi rosyjskich i ukraińskich urzędników. Na czarnej liście znaleźli się wówczas m.in. dwaj doradcy prezydenta Władimira Putina, Władisław Surkow i Siergiej Głazjew, a także wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin oraz odsunięty od władzy prezydent Wiktor Janukowycz.
Już wcześniej USA nałożyły też sankcje w postaci zakazu wizowego na urzędników rosyjskich i ukraińskich podważających suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy. Amerykańskie prawo zabrania jednak ujawnienia nazwisk tych osób. Ponadto USA zawiesiły współpracę z Rosją w niektórych obszarach oraz wstrzymały przygotowania do szczytu G8, jaki miał odbyć się w czerwcu w Soczi.
(MRod)