Ukraińskie media i środowiska wojskowe obwiniają specjalną misję monitoringową Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) w Donbasie o działalność na korzyść Rosji. Organizacja odrzuciła oskarżenia. W jej obronie stanowczo stanęło MSZ w Kijowie.

Ukraińskie media przekazały, że część obserwatorów OBWE może pracować dla rosyjskich służb specjalnych, a nawet być agentami tych służb.

Znany kijowski tygodnik "Dzerkało Tyżnia" podał na swych stronach internetowych, że członkowie misji OBWE przekazali Rosjanom informacje na temat miejsc stacjonowania ukraińskich wojsk w obwodzie donieckim, gdzie trwają walki ze wspieranymi przez Moskwę separatystami.

Według tygodnika wiadomości te przedstawiciele OBWE ujawnili w poniedziałek, podczas spotkania z wojskowymi wysłannikami Ukrainy i Rosji w ramach tzw. Wspólnego Centrum Kontroli i Koordynacji działań na wschodniej Ukrainie. "W ten sposób rosyjscy wojskowi uzyskali szczegółowe dane o miejscach dyslokacji artylerii i czołgów sił ukraińskich w rejonie wsi Karliwka w obwodzie donieckim" - czytamy w "Dzerkale Tyżnia".

Na temat rzekomej obecności rosyjskich agentów w szeregach obserwatorów OBWE wypowiedział się w gazecie internetowej "Ukrainska Prawda" doradca ministra obrony, Wasyl Budnyk. Oświadczył on, że 80 proc. obserwatorów, którzy znajdują się w Mariupolu na południowym wschodzie obwodu donieckiego, to Rosjanie.

Co robią przedstawiciele Rosji na naszych pozycjach? Przecież mamy do czynienia z wojną, w której Rosja aktywnie uczestniczy. Jestem przeciwnikiem obecności Rosjan w misji OBWE, należy ich zastąpić kimś innym. Przecież oni nie zajmują się tym, czym powinni - powiedział Budnyk.

W sprawie przekazania Rosjanom informacji o pozycjach ukraińskich w Donbasie wypowiedział się  również rzecznik misji OBWE na Ukrainie, Michael Bociurkiw.

"Nie ujawniamy pozycji ukraińskich"

Nie ujawniamy pozycji ukraińskich wojsk. Nasi przedstawiciele złożyli jedynie raport na temat wyników swej pracy przed wspólnym komitetem (Centrum Kontroli i Koordynacji), w którym uczestniczy strona rosyjska i ukraińska - oświadczył.

Działalności misji monitoringowej OBWE bronił także rzecznik ukraińskiej dyplomacji Jewhen Perebyjnis.

Misja obserwacyjna OBWE jest dziś jedynym niezależnym źródłem informacji o tym, co dzieje się na terytorium okupowanym, dlatego nie mamy żadnych podstaw, by nie ufać jej przedstawicielom - powiedział.

Perebyjnis sprostował też doniesienia, jakoby w misji OBWE przeważali przedstawiciele Rosji. Rzecznik poinformował, że misja składa się obecnie z 268 obserwatorów z 39 krajów. Tylko 18 z nich to obywatele Rosji.

(abs)