Zamieszki między zwolennikami i przeciwnikami Rosji wybuchły w Sewastopolu na Krymie. Doszło do nich pod koniec proukraińskiej uroczystości z okazji 200. rocznicy narodzin ukraińskiego poety Tarasa Szewczenki - poinformowała agencja AFP. "To nasza ziemia" - podkreśla premiera Ukrainy Arsenij Jaceniuk.

Według dziennikarza AFP ok. stu mężczyzn uzbrojonych w pałki i bicze zaatakowało służby porządkowe ochraniające proukraiński wiec. Niektórzy napastnicy mieli zakryte twarze i byli w kamizelkach kuloodpornych.

Zniszczyli samochód i zablokowali pojazdy należące do służb porządkowych. Zdaniem napastników w skład tych służb wchodzili członkowie skrajnie nacjonalistycznego ruchu Prawy Sektor.

AFP napisała, że na razie nie jest w stanie podać, ile osób zostało rannych w wyniku starć.

Podobne wielotysięczne manifestacje przeszły ulicami Symferopola. Maszerowali w nich separatyści, chcący przyłączenia Krymu do Rosji oraz działacze proukraińscy. Tam na szczęście nie doszło do przepychanek.

Będziemy głosować za Rosją. Nasze wartości są inne, niż zachodnie, nigdy Bandery nie uznamy za bohatera, on zabijał i Polaków, i Rosjan, i Ukraińców - usłyszał nasz specjalny wysłannik na Krym Przemysław Marzec. Przed parlamentem Krymu powiewały setki rosyjskich flag, wystąpił zespół Floty Czarnomorskiej.

Wierni Ukrainie zebrali się w Parku Szewczenki, mimo że próbowali ich wystraszyć separatyści, przejeżdżając samochodami obwieszonymi rosyjskimi flagami. Niektórzy z nich krzyczeli: niebawem będzie wojna.

Tymczasem premier Arsenij Jaceniuk oświadczył w Kijowie, że Ukraina nie odda ani centymetra swojej ziemi Rosji.

Rosyjskie wojska okupują od końca lutego należący do Ukrainy Krym. To jest nasza ziemia. Za tę ziemię krew przelali nasi ojcowie i dziadkowie. Nie oddamy nawet centymetra ukraińskiej ziemi - powiedział Jaceniuk. I dodał: Oby Rosja i jej prezydent to wiedziały.

(j.)