We Wrocławiu w ramach festiwalu Brunona Schulza Olga Tokarczuk spotkała się ze swoimi czytelnikami. Bilety rozeszły się w mgnieniu oka, a wydarzenie na telebimach na placu Wolności śledziło kilkaset osób. Było to pierwsze spotkanie pisarki w Polsce po uhonorowaniu nagrodą Nobla.
Spotkanie odbywało się w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu w ramach festiwalu Brunona Schulza. Dodatkowo na placu Wolności ustawiono telebim, na którym chętni mogli śledzić wydarzenie.
Z Olgą Tokarczuk rozmawiała Katarzyna Kantner - autorka książki "Jak działać za pomocą słów? Proza Olgi Tokarczuk jako dyskurs krytyczny". To pierwsze spotkanie pisarki z polskimi fanami od czasu decyzji komisji noblowskiej. Wcześniej pisarka była w Niemczech, gdzie promowała swoją najnowszą książkę "Księgi Jakubowe".
Na początku pisarka została przywitana przez dyrektora Wrocławskiego Domu Literatury Ireneusza Grenia i przez prezydenta miasta Jacka Sutryka. On przekazał też pisarce klucze do miasta.
Pisarka opowiedziała o tym, jak dowiedziała się o nagrodzie Nobla. Pomyślałam sobie: kto może o tej porze do mnie dzwonić ze Szwecji? Gdzieś pozawerbalnie poczułam, jak tak rośnie we mnie ciśnienie. Odebrałam ten telefon, Grzegorz prowadził. Wtedy ten, bardzo miły głos, który wydał mi się nieco zmartwiony prawdę mówiąc, powiedział, że muszę przekazać pani ważną wiadomość: jest pani laureatką Nagrody Nobla 2018. Pamiętam tylko siebie, że zaczęłam powtarzać: Nie, nie. A on mówił: Ależ tak, proszę pani, ależ tak! - opowiadała.
Na spotkaniu był też Michał Rusinek, wieloletni sekretarz poprzedniej polskiej noblistki Wisławy Szymborskiej. Oldze Tokarczuk przekazał figurkę kota z mieszkania poetki. Tokarczuk z tej okazji wspomniała swoje spotkanie z Wisławą Szymborską, na którą trafiła kilkanaście lat temu w jednej z krakowskich kawiarni. Kiedyś w Krakowie umówiłam się z koleżanką w kawiarni. Usiadłyśmy przy stoliku i wtedy zauważyłam ukrywane z trudem poruszenie. Okazało się, że gdzieś w kącie siedzi pani Wisława i rozmawia z kimś bliskim. Wszyscy udawaliśmy, że jej nie widzimy, żeby sprawiać jej komfort, żeby jej nie niepokoić. Kiedy zamówiłam kawę i zaczęłam ją pić, wtedy nagle ktoś podszedł do mnie z tyłu, dotknął mnie w ramię. Odwróciłam się zdziwiona i wtedy okazało się, że to jest Wisława Szymborska i ona mówi do mnie tak: Pani Olgo, przepraszam, ja się nazywam Wisława Szymborska. Nie chcę pani przeszkadzać. Chciałam tylko pani powiedzieć, że uwielbiam pani Prawiek - wspominała.
10 października 2019 roku komisja noblowska przyznała Oldze Tokarczuk literacką nagrodę Nobla za 2018 rok. Jak napisała w uzasadnieniu, Polka została doceniona za "wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją prezentuje przekraczanie granic jako formę życia".
To wiadomość, która szokuje, prawdę mówiąc. Ja wiem, że piszę fajne książki i ludzie je czytają, dużo ludzi te książki lubi. Ale nigdy nie myślałam o sobie w kategoriach noblistki - powiedziała w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mateuszem Chłystunem laureatka literackiej Nagrody Nobla Olga Tokarczuk w dzień ogłoszenia decyzji.
Pytana o to, jak wyobraża sobie swoje dalsze życie, gdy opadną pierwsze emocje związane z przyznaniem jej wyróżnienia, odpowiada: Chyba wszystko będzie szło normalnie. Mam zamiar na miesiąc w zimie wyjechać trochę w odosobnione miejsce, gdzie będę mogła się skupić i popisać, powymyślać różne rzeczy. Strasznie się cieszę na ten wyjazd. Życie idzie dalej...