Olga Tokarczuk zostanie zaproszona na posiedzenie Senatu przyszłej kadencji - zapowiada w rozmowie z dziennikarzem RMF FM senator Koalicji Obywatelskiej Jerzy Fedorowicz. Izba wyższa w starym składzie przyjęła uchwałę wyrażającą uznanie dla laureatki literackiego Nobla.
Przed przyjęciem uchwały kontrowersyjny senator Waldemar Bonkowski wyrzucony z PiS, zapowiedział brak poparcia, a na korytarzu krzyczał o "lewackich polakożercach", ale został potraktowany z przymrużeniem oka.
Sam też zapowiedział, że nie będzie się wypowiadał o literaturze, bo się na niej nie zna. W komisji, nikt nie był przeciw projektowi uchwały. Dwóch senatorów PiS wstrzymało się od głosu.
Senatorowie w uchwale podkreślają, że noblistka występuje w obronie praw kobiet i demokracji i że tworzyła przede wszystkim w wolnej Polsce.
Politycy przejęci dyskusją o laureatce literackiego Nobla, cyzelowali każde zdanie i dyskutowali czy w zdaniu o "mocy drzemiącej w prozie Tokarczuk", słowo "drzemie" nie jest zbyt archaiczne. Uznali, że lepiej będzie napisać o mocy, która nie drzemie, a zawarta jest w jej prozie.
"To wiadomość, która szokuje, prawdę mówiąc. Ja wiem, że piszę fajne książki i ludzie je czytają, dużo ludzi te książki lubi. Ale nigdy nie myślałam o sobie w kategoriach noblistki" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mateuszem Chłystunem laureatka literackiej Nagrody Nobla Olga Tokarczuk. Pytana o to, jak wyobraża sobie swoje dalsze życie, gdy opadną pierwsze emocje związane z przyznaniem jej wyróżnienia, odpowiada: "Chyba wszystko będzie szło normalnie. Mam zamiar na miesiąc w zimie wyjechać trochę w odosobnione miejsce, gdzie będę mogła się skupić i popisać, powymyślać różne rzeczy. Strasznie się cieszę na ten wyjazd. Życie idzie dalej..."