Agnieszka Radwańska w ciągu 55 minut awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawie w Wimbledonie (z pulą nagród 22,56 mln funtów). Rozstawiona z numerem czwartym tenisistka wygrała pewnie z Austriaczką Yvonne Muesburger 6:1, 6:1.
Był to ostatni mecz na korcie numer dwa, trzeciej co do wielkości arenie przy Church Road. 24-letnia krakowianka, czwarta w rankingu WTA Tour, była zdecydowaną faworytką, bowiem jej przeciwniczka jest dopiero 114. na świecie.
Radwańska nieoczekiwanie straciła na otwarcie rywalizacji swój serwis, ale szybko okazało się to zwykłym "wypadkiem przy pracy". Ten moment dekoncentracji podziałał na nią wyraźnie motywująco. Zaczęła konsekwentnie rozprowadzać przeciwniczkę między narożnikami kortu, a gdy ta zaczynała odczuwać zmęczenie, musiała szybko biec do zabójczych dropszotów, lądujących tuż za siatką. Polka dobrze też serwowała, returnowała i praktycznie nie myliła się z woleja przy dość częstych atakach. Skutkiem jej wyraźnie rosnącej przewagi było sześć kolejnych wygranych gemów i set zdobyty w ciągu 25 minut.
Tę serię Muesburger zdołała przerwać dopiero na otwarcie drugiej partii, gdy po raz pierwszy tego dnia zdołała utrzymać swoje podanie. Jednak i tym razem był to jedyny austriacki akcent na korcie numer 2. Następne sześć gemów padło łatwo łupem Radwańskiej, która popełniła osiem niewymuszonych błędów, o dziesięć mniej od rywalki. Wykorzystała pierwszego meczbola, po 55 minutach dość jednostronnego pojedynku.
Teraz Polka trafi na 28-letnią Francuzkę Mathilde Johansson, 98. w rankingu WTA Tour, z którą jeszcze nie miała okazji grać.
Po południu do drugiej rundy awansowała też młodsza z krakowskich sióstr Urszula, 44. w klasyfikacji WTA Tour. 22-latka pokonała swoją rówieśniczkę, 68. Na świecie, Amerykankę Mallory Burdette 7:6 (7-3), 4:6, 6:2. Teraz czeka ją spotkanie z inną zawodniczką z USA - Alison Riske, z która ma bilans meczów 1-2.
Oprócz sióstr Radwańskich w komplecie drugą rundę osiągnęli trzej Polacy w singlu. Po poniedziałkowych zwycięstwach Jerzego Janowicza (nr 24.) i Łukasza Kubota, w drugim dniu turnieju w ich ślady poszedł Michał Przysiężny. 29-latek w Głogowa, który wcześniej wygrał trzy spotkania w kwalifikacjach, pokonał Niemca Philippa Petzschnera 6:3, 7:6 (8-6), 6:0. Teraz na jego drodze stanie w czwartek Kevin Anderson z RPA (nr 27.).
Już w środę, w tej samej fazie, Janowicz o godzinie 11:30 (12:30 czasu polskiego) spotka się na korcie nr 12 z Czechem Radkiem Stepankiem. Natomiast po południu, w trzecim pojedynku na korcie nr 17., Kubot będzie walczył z Belgiem Stevem Darcisem, sensacyjnym pogromcą Hiszpana Rafaela Nadala (nr 5.).
Przed miesiącem na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa po raz pierwszy w Wielkim Szlemie druga rundę osiągnęła piątka Polaków. W Wimbledonie ci sami zawodnicy w komplecie powtórzyli to osiągnięcie.
To fajnie, kiedy nam wszystkim dobrze idzie, jak w Paryżu i tutaj. Im więcej Polaków dochodzi dalej w Wielkim Szlemie, to lepiej, wiadomo. To nam pomaga i ciągniemy się nawzajem do przodu. Jest nam raźniej, kiedy spotykamy się na turniejach większa grupą i sobie kibicujemy - powiedziała Urszula Radwańska.
Komu z naszych trzech chłopaków najbardziej kibicuję? Cóż, nie powiem, bo nie chcę podpaść nikomu. Nie, nie, nie, zostawię to lepiej dla siebie - dodała.
(MRod)