"Chciałabym korzystać z takich okazji i jak najbardziej spróbuję zagrać w Polsce jeszcze raz. Zobaczymy, jak się potoczy mój kalendarz" - mówiła liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek po meczu Polska - Rumunia o awans do turnieju finałowego Billie Jean King Cup.
Świątek w hali Radomskiego Centrum Sportu została powitana jak królowa i nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Gdy w piątek po raz pierwszy wyszła na kort, blisko pięć tysięcy widzów wstało z miejsc i urządziło jej owację.
Moim celem zawsze była popularyzacja tenisa. Teraz jestem jeszcze młoda i dopiero zaczęłam karierę. Muszę się skoncentrować przede wszystkim na tym, aby grać jak najlepiej i mieć dobre wyniki, bo samo to sprawi, że tenis będzie bardziej popularny - zaznaczyła.
Do jej postawy w Radomiu nie można mieć żadnych zastrzeżeń. 20-latka rozegrała dwa spotkania - ze 123. w światowym rankingu Mihaelą Buzarnescu wygrała 6:1, 6:0, a z 324. Andreeą Prisacariu 6:0, 6:0. Mecze trwały krótko, bo po niespełna godzinie, ale za to kibice mogli podziwiać Świątek w najlepszym wydaniu.
Polka grała z pełnym zaangażowaniem. Nie było dla niej straconych piłek i nawet sytuacyjne zagrania często przynosiły jej punkty oraz gorące brawa. Po spotkaniach natomiast cierpliwie rozdawała autografy.
Nie mam wielu okazji, żeby zagrać w Polsce i nauczyć się grać z tyloma kibicami i czerpać energię z trybun. W najcięższych dla mnie momentach przypominam sobie, że gram też dla ludzi i to mnie bardzo inspiruje. Lubię też grać mecze pokazowe, chociaż ostatnio nie było ich za wiele ze względu na pandemię. Sprawia mi przyjemność to, jak ludziom się podoba i wtedy gram najpewniej. Staram się pamiętać, że my walczymy na korcie, ale sport to też jest rozrywka - powiedziała.
Świątek zainteresowanie polskich kibiców wzbudziła jeszcze zanim została liderką rankingu. Bilety na mecz z Rumunią po raz pierwszy w sprzedaży pojawiły się już w lutym i już wówczas zdecydowana większość znalazła nabywców. Do Radomia fani zjechali z całej Polski, o czym doskonale świadczy brak wolnych pokoi hotelowych w mieście. Kolejna okazja do podziwiania Świątek w Polsce szykuje się latem. W dniach 25-31 lipca w Gdyni odbędzie się turniej WTA, w którym podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zamierza wystartować.
Chciałabym korzystać z takich okazji i jak najbardziej spróbuję zagrać w Polsce jeszcze raz. Zobaczymy, jak się potoczy mój kalendarz. W terminie, kiedy będzie turniej w Gdyni, to będę miała akurat czas roztrenowania po Wimbledonie, ale jestem gotowa, żeby zagrać - zapewniła.
Jeśli w najbliższych tygodniach utrzyma dyspozycję z początku sezonu, to do Trójmiasta prawdopodobnie także przyjedzie jako liderka rankingu.