"Nie miałem żadnych wątpliwości, że to tylko Wałęsa mógł donosić" - mówi Henryk Jagielski, były pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, współorganizator strajków w grudniu 1970 roku. W rozmowie z reporterem RMF FM Kubą Kaługą mówi, że widział notatki podpisane przez TW "Bolka", który w zamian za informację miał brać pieniądze.

"Nie miałem żadnych wątpliwości, że to tylko Wałęsa mógł donosić" - mówi Henryk Jagielski, były pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina, współorganizator strajków w grudniu 1970 roku. W rozmowie z reporterem RMF FM Kubą Kaługą mówi, że widział notatki podpisane przez TW "Bolka", który w zamian za informację miał brać pieniądze.
Lech Wałęsa /Miguel Gutierrez /PAP/EPA

Kuba Kaługa: Co pan w swojej teczce zobaczył, kiedy pan do niej zajrzał?

Henryk Jagielski: Te wszystkie donosy pisane przez "Bolka", przez "Kolegę" i wiele innych.

Były tam notatki sporządzone przez kogoś, kto miał pseudonim "Bolek"?

Tak.

Ile tych notatek było w teczce? Tych podpisanych przez TW "Bolek".

Trudno powiedzieć. Wtenczas co najmniej 20 było takich notatek. I była taka notatka, gdzie on pieniądze brał za to.

Czyli pan mógł wyczytać z tego, ile człowiek dostał za tę informację?

Osobno była taka notka, ile bezpieka może.

A pan - kiedy widział te notatki, te donosy - pan wiedział, kto był ich autorem?

Nie miałem żadnych wątpliwości, że to tylko Wałęsa mógł donosić.

Dlaczego?

Dlatego, że chodziło o wydarzenia 1 maja. Wtenczas ludzie nie byli tacy wylewni. Ja rozmawiam na schodach - mogę iść na ten wydział i pokazać, w którym miejscu to było - on mnie się pierwszy zapytał, co robimy na 1 maja. Ja powiedziałem swoje zdanie i nikogo przy tym nie było.

Jest pan pewny, że nikt gdzieś obok nie mógł stać, gdzieś się ukryć?

Nie, bo to na schodach było. On szedł, zaczepił mnie, czy ja jego. Rozmawialiśmy, co robimy na 1 maja. Ja mówię, że idziemy wszyscy razem z wydziałem, niesiemy czerwone flagi i rzucamy je pod trybuną. I to jest w dokumentach.

Podobnych historii było więcej?

Więcej. Przychodzi do nas i mówi: "-Słuchaj Heniek, przyjeżdża redaktor z Warszawy. Czy przyjdziesz na to spotkanie?", "- gdzie to jest?", "- na pochylniach". Została tam postawiona budka specjalna - na odpoczynek rzekomo. Przychodzimy do tej budki, jest tam jakiś redaktor, ale ten redaktor nie prowadzi (rozmowy - red.), tylko cały czas Wałęsa. Ta budka z podsłuchami, specjalnie była zbudowana przez Urząd Bezpieczeństwa. Domek taki.

Kto wybrał miejsce dla tego wywiadu? Kto zasugerował?

On. (Mówił - red.), że redaktor przyjeżdża, że spotkamy się na pochylni, tam jest taka budka.

Pan potem notatki z tej rozmowy w tej budce też znalazł w swojej teczce?

Tak.

Pan ma większy żal do Lecha Wałęsy za epizody z lat '70, czy epizody z lat '90, kiedy nie zmierzył się z tą przeszłością?

Chyba za jedno i za drugie. Teraz nawet. Tę Matkę Boską, co nosi przy klapie, to mi się wydaje,  że to ona zmusiła, by prawda wyszła na jaw. On nie jest autentyczny. Po prostu sztuczny jest, tylko o siebie dba, o pieniądze, pieniądze, tylko ja i ja. Jak może powiedzieć, że komunizm obalił? A my to co?

(abs)