"Ze sporządzonej opinii wynika, że odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z dnia 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę" - poinformował szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski. IPN przedstawił na konferencji prasowej opinię biegłych w sprawie dokumentów teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek". Opinię "z zakresu badania pisma ręcznego" przygotował Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie. Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Chodzi o dokumenty, które w ubiegłym roku znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu.
Wnioski, które są zawarte w tej opinii (Instytutu Sehna - przyp. red.), są jednoznaczne i nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Ze sporządzonej opinii wynika, że odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z dnia 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę - poinformował szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski. 17 odręcznych pokwitowań odbioru pieniędzy za przekazanie funkcjonariuszom SB informacji zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę. Pokwitowania te mają daty skraje - 5 stycznia 1971 rok oraz 29 czerwca 1974 rok i opiewały na łączną kwotę 11 tys. 700 zł - dodawał Pozorski.
29 odręcznych doniesień tajnego współpracownika sporządzonych i podpisanych kryptonimem "Bolek", zostało w całości nakreślonych przez Lecha Wałęsę. Pięć odręcznych doniesień tajnego współpracownika, nie opatrzonych kryptonimem lub innym podpisem, także zostało nakreślone przez Lecha Wałęsę. Sześć odręcznych doniesień tajnego współpracownika zostało sporządzonych przez Lecha Wałęsę. Natomiast kryptonim "Bolek" na tych doniesieniach zostało nakreślone przez ustalonych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa - mówił szef pionu śledczego IPN. Mamy jedno doniesienie sporządzone nie przez Lecha Wałęsę - jest to 6-stronicowe doniesienie - przy czym na każdej stronie pan Lech Wałęsa złożył podpis o kryptonimie Bolek. Tylko jedno doniesienie z tych kilkudziesięciu dokumentów nie zostało sporządzone i podpisane przez pana Lecha Wałęsę - podkreślał Pozorski.
Ekspertyza Instytutu Sehna liczy 235 stron. W aktach "Bolka" brak śladów przerabiania i kopiowania, pismo było naturalne - zapewniła dyrektor Instytutu Sehna dr hab. Maria Kała. Rękopisy dowodowe były obszerne, zapisy tekstowe też obszerne i liczne podpisy, (w aktach) brak śladów przerabiania lub kopiowania, pismo było naturalne, biegli nie stwierdzili żadnych zaburzeń motorycznych - powiedziała dyrektor Instytutu Sehna. Jak dodała, "te wszystkie zapisy odzwierciedlały nawykowe cechy pisma wykonawców".
Co do stwierdzenia, czy Lech Wałęsa podjął współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, wobec tego, co już ówcześnie mówiłem, wobec publikacji tej książki ("SB a Lech Wałęsa" Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka) i dzisiaj przekazanej państwu ekspertyzy (Instytutu Sehna), ta sprawa wydaje się bezdyskusyjna - mówił prezes IPN Jarosław Szarek.
Jak zastrzegł - mimo to - zaprasza dziennikarzy do archiwum IPN, do przejrzenia dokumentów. Państwo, jako dziennikarze, są - obok historyków - grupą uprzywilejowaną, że możecie się ze wszystkimi tymi materiałami zapoznać i sami sobie na ten temat wyrobić zdanie - zaznaczył Szarek.
Nie ma wątpliwości - w tym czasie (po 1980 r. - PAP) dla Polaków Lech Wałęsa był symbolem Solidarności. Tylko pamiętajmy, że Solidarność to nie tylko Lech Wałęsa - podkreślił prezes IPN Jarosław Szarek.
On był tą marką rozpoznawalną. Pamiętajmy, że latem 1981 r. na pierwszym krajowym zjeździe Solidarności Lech Wałęsa zdobył 55 proc. głosów, czyli trzech pozostałych kandydatów zdobyło 45 proc. głosów - przypomniał. Dziś patrzymy na Solidarność, jak na monolit, a już wtedy te podziały wewnątrz Solidarności zaczęły narastać - zauważył. Nie zamierzamy usuwać Lecha Wałęsy z historii Polski. Ocena Lecha Wałęsy ulega zmianie. Dzisiaj można to powiedzieć - nie ma żadnej od dnia dzisiejszego wątpliwości nt. współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Ta sprawa jest dzisiaj zakończona. Natomiast od dzisiaj można stawiać nowe pytanie (...) na ile to, że Lech Wałęsa podjął realnie tę współpracę na początku lat 70. determinowało jego decyzje w późniejszym czasie; w czasach pierwszych 16 miesięcy Solidarności, później w latach 80., a także po 1989 r. To pytanie otwarte - ocenił Szarek.
Prezes Instytutu otwierając konferencję przypomniał, że od samego początku IPN prowadził badania nad historią Solidarności i wydał kilkadziesiąt książek o historii związku. Przypomniał też o książce "SB a Lech Wałęsa" z 2008 r. Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Prowadząc długotrwałe badania zebrali materiały na podstawie, których okazało się, że od 29 grudnia 1970 r. do 19 czerwca 1976 r. późniejszy przywódca Solidarności Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa zarejestrowanym pod kryptonimem Bolek. Donosił na swych kolegów i brał za to wynagrodzenie. To zostało w tej książce w 2008 r. udowodnione - mówił Szarek. Dodawał, że książka ta wywołała "kampanię nienawiści" wobec IPN i autorów.
Nie ulega wątpliwości, że dla milionów Polaków w tym czasie (po roku 1980 - PAP) Lech Wałęsa był przywódcą walki o wolność, przywódcą Solidarności i laureatem pokojowej nagrody Nobla w 1983 roku - powiedział prezes IPN. Przypominam, że w 1989 roku zdjęcie z Lechem Wałęsą było najlepszym elementem kampanii reklamowej komitetu obywatelskiego. Dzięki jego rozpoznawalności przedstawiciele Solidarności zdobyli w wyborach kontraktowych wszystko, co było do zdobycia - dodał.
Jak przypomniał Szarek, w wyborach prezydenckich w 1990 roku Wałęsa zdobył bezapelacyjne zwycięstwo. Nikt później z kandydatów w wyborach prezydenckich nie zdobył takiej liczby blisko 11 milionów głosów - podkreślił.
10 lat później Lech Wałęsa ponownie przystępuje do kampanii prezydenckiej i w tym momencie zdobywa niecałe 200 tys. głosów, bodajże 170 tys. To pokazuje, jak w społeczeństwie zmieniła się jego ocena. Mamy tutaj do czynienia z kilkoma elementami. Jest ten element lat 80., gdy Wałęsa był symbolem nie tylko w Polsce, ale również na całym świecie - mówił Szarek, który przywołał jednocześnie słynne przemówienie Wałęsy w Kongresie Stanów Zjednoczonych, zaczynające się od słów "My, naród...".
Lech Wałęsa jest w tym czasie marką równie rozpoznawalną, jak Solidarność. Obok Jana Pawła II jest najsłynniejszym żyjącym wtedy człowiekiem. W późniejszych latach, w czasie gdy Polacy nie wiedzą o jego współpracy z SB na początku lat 70., ten wielki kapitał bardzo szybko zostaje roztrwoniony - podkreślił historyk. Lech Wałęsa wchodzi na drogę, którą określiłbym samozniszczeniem, autodestrukcją. Tą drogą kroczy do dnia dzisiejszego zupełnie tracąc swój autorytet i niszcząc te zasługi, których nikt nie podważa - dodał.
Ekspertyzę teczki TW "Bolka" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Wszczęto je w lutym ub. roku, po pierwszych wypowiedziach Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, m.in. pokwitowań odbioru pieniędzy. Po tym jak w kwietniu Wałęsa zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z dziedziny pisma porównawczego.
Jak tłumaczył Pozorski, Wałęsa podczas prowadzonego postępowania został przesłuchany w charakterze świadka. Składając zeznania oświadczył: nigdy nie współpracowałem ze Służbą Bezpieczeństwa, ani żadnym innym organem bezpieczeństwa PRL. Nigdy nie podpisałem żadnego donosu, nigdy nie otrzymałem żadnych pieniędzy od Służby Bezpieczeństwa i nie podpisałem żadnego pokwitowania - mówił Pozorski. W trakcie czynności przesłuchania prezydentowi okazano: zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, datowane na 21 grudnia 1970 r. z nakreślonym odręcznie podpisem "Lech Wałęsa - Bolek", 17 pokwitowań odbioru pieniędzy, podpisane "Bolek" oraz 41 doniesień informacji, przekazanych przez tajnego współpracownika o kryptonimie "Bolek". Po okazaniu dokumentów świadek oświadczył: to nie moje pismo, nie brałem żadnych pieniędzy - zauważył.
Na konferencji prasowej w IPN prok. Pozorski podkreślił, że Wałęsa występuje w śledztwie IPN ws. domniemanego fałszerstwa teczki "Bolka" jako pokrzywdzony. Ma prawo zapoznać się z tą opinią; ma prawo złożyć wnioski, zastrzeżenia; prokurator będzie musiał odpowiedzieć na tę argumentację i podjąć stosowną decyzję - oświadczył Pozorski.
Myślę, że w tej chwili jeszcze byłoby za wcześnie podjąć decyzję czy wpłynie odpowiednia decyzja o składaniu fałszywych zeznań - dodał. Według Pozorskiego, śledztwo będzie kontynuowane, bo opinię trzeba bardzo szczegółowo przeanalizować, a następnie "podjąć dalsze czynności".
Wobec upływu ustawowego terminu, nie można już wystąpić o sądową lustrację Lecha Wałęsy - poinformował Pozorski. Przypomniał, że orzeczenie Sądu Lustracyjnego o prawdziwości oświadczenia lustracyjnego Wałęsy, że nie miał związków z SB, zapadło w 2000 r. Bez wątpienia sąd w tamtym czasie nie dysponował kompletnym materiałem dowodowym - zaznaczył prokurator. Podkreślił, że prokurator biura lustracyjnego IPN nie ma już prawa złożyć wniosku do sądu o ponowną lustrację Wałęsy.
Zgodnie z ustawą lustracyjną z 2006 r., postępowania lustracyjnego na niekorzyść osoby lustrowanej nie można wznowić po upływie 10 lat od uprawomocnienia się orzeczenia sądu w danej sprawie.
W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy - co ujawniono dopiero w 2012 roku.
Opinia biegłych z zakresu badania pisma ręcznego dotycząca domniemanej współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL jest jednoznaczna, kompleksowa i spójna - podała Prokuratura Krajowa.
Jak poinformowano w komunikacie, "opinia będzie przedmiotem dalszego postępowania prowadzonego przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku".
>>>CAŁY KOMUNIKAT PROKURATURY KRAJOWEJ PRZECZYTASZ TUTAJ<<<
Były prezydent Lech Wałęsa - jeszcze wczoraj, przed konferencją IPN, negował autentyczność dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. Stanowczo też zaprzeczał, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Wyznaczenie konferencji na jutro to celowa gra IPN-u - mówił wczoraj Lech Wałęsa w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Kubą Kaługą.
Były prezydent poleciał dziś do Kolumbii na światowy zjazd laureatów Pokojowej Nagrody Nobla. Jak mówił wczoraj Wałęsa, tę podróż zaplanował już dawno. Wszyscy o tym wiedzieli, w tym Instytut Pamięci Narodowej też wiedział. Oczywiście, że to jest cały czas gra. Korzystna dla nich. Tak im się wydaje - mówił Lech Wałęsa pytany o datę konferencji w Instytucie Pamięci Narodowej. Nie obawia się jednak, że będzie musiał tłumaczyć się ze swojej przeszłości w międzynarodowym gronie, wśród innych laureatów pokojowego Nobla. Nikt poważny w to nie uwierzy. Tylko niepoważni ludzie mogą w coś takiego uwierzyć - stwierdził były prezydent.
Do informacji z konferencji Lech Wałęsa ma się odnieść najwcześniej jutro. Już teraz jednak mówi, że nie wierzy w to, by grafolog mógł stwierdzić, że to jego podpisy były na dokumentach. Werdyktu jeszcze nie znam. Natomiast nie wierzę, żeby naukowcy mogli potwierdzić fakty, które są od początku do końca kłamliwe. Od początku zostało to zrobione. IPN nawet nie wie jak. Ale ja wiem, jak to zostało zrobione. Poczekamy - zapowiadał wczoraj Lech Wałęsa. Ja mam swój punkt widzenia na tę sprawę, a niektórzy wierzą Kiszczakowi. Chciano mi zrobić dyktando. Chciano mnie poniżać. Na to nie pozwolę - oznajmił.
Były prezydent nie wykluczył, że będzie też chciał dochodzić swoich praw. Pod uwagę bierze dwie drogi - międzynarodową i krajową. Gdy znów prawo będzie w Polsce działało - mówi Wałęsa. Nie mogę się przyznać do kłamstwa. I w życiu się nie przyznam, bo ja nie mam z tą sprawą nic wspólnego. Oczywiście, mnie by się to opłacało! I to już dawno, wcześniej. Spokój bym miał. Ale ja się nigdy nie przyznam, nigdy w życiu, i nigdy nie uznam kłamstwa. Nigdy, nikomu! - mówi Wałęsa.
(mpw)