"Będzie pani matką chrzestną mojej córki? W końcu uratowała pani moje życie" - tak o swoim darczyńcy opowiada pani Magda. W zeszłym roku Szlachetna Paczka pomogła jej rodzinie odbić się od dna.
Pani Magda razem z mężem i trójką dzieci mieszka w małym domku pod strzechą. Często nie dojadała, sąsiedzi przynosili chleb i mleko dla dzieci, a prawdziwą radością było mięso w niedziele.
Zaczęło się od odrobiny lęku i nieśmiałości, potem pierwsza wspólna kawa, spotkanie pani Magdy i pani Jadzi, która pomogła jej rodzinie. Teraz utrzymują stały kontakt i głęboka przyjaźń.
Rodzina Magdy nigdy nie chciała pomocy, nie wierzyła w akcje charytatywne, a przed wolontariuszami zamykała drzwi. W końcu udało się dotrzeć, spotkać, zdobyć zaufanie. Nie żałuję, że zaufałam. Dzieci dostały wymarzone lalki, a mąż zobaczył, że są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie. Przełamał się, dzisiaj postarał się o nową pracę. Wygrał, jest lepiej płatna, niż poprzednia, a on wierzy, że się da - mówi dziś pani Magda.
O pani Jadzi nie mówię, że to nasz darczyńca. Wyciągnęła do nas rękę, jest najbliższym przyjacielem - zapewnia pani Magda.
Materiały prasowe
(jad)