Europejczycy, którzy zamierzają przyłączyć się do dżihadystów, coraz częściej rezygnują z podróży samolotami do stref walk na Bliskim Wschodzie. Decydują się na podróż na pokładzie statków wycieczkowych. W ten sposób unikają w ten sposób kontroli - ostrzega Interpol.
Międzynarodowa organizacja policji wezwała kraje do nasilenia kontroli we wszystkich węzłach komunikacyjnych - "na lotniskach, ale w coraz większym stopniu również na statkach wycieczkowych".
Sekretarz generalny organizacji Ronald Noble przyznał w czasie zgromadzenia ogólnego Interpolu, odbywającego się w tym tygodniu w Monako, że jednym z celów dżihadystów jest Turcja, skąd następnie przedostają się do Syrii. Nie sprecyzował, do jakich jeszcze krajów trafiają przyszli dżihadyści; nie podano też żadnych liczb.
Pierre St. Hilaire, dyrektor ds. zwalczania terroryzmu, powiedział agencji AP, że planujący przyłączenie się do dżihadystów wiedzą, że lotniska są ściśle monitorowane i dlatego wybierają inne środki transportu.
Są dowody, że ludzie, głównie z Europy, podróżują przede wszystkim do miasta portowego Izmit w północno-zachodniej Turcji, ale także do innych miejsc, żeby włączyć się do walk - dodał.
Według przedstawicieli Interpolu zjawisko to obserwuje się od mniej więcej trzech miesięcy.
Tureckie władze informują, że w minionych miesiącach deportowały setki domniemanych zagranicznych dżihadystów zatrzymanych na lotniskach lub dworcach autobusowych.
W niedawnym raporcie ONZ szacowała, że w szeregach Państwa Islamskiego (IS) i innych ekstremistycznych ugrupowań w Syrii i Iraku walczy 15 tys. zagranicznych dżihadystów z ponad 80 krajów.
(abs)