Jeśli dojdzie do kolejnych negocjacji nauczycielskich związków z rządem, rozmowy mogą być jeszcze trudniejsze. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, związkowcy poważnie biorą pod uwagę powrót do postulatów sprzed ustępstw, na które poszli w rozmowach. "Nie zawiesimy strajków na czas egzaminów" - powtórzył w poniedziałek szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jak powiedział RMF FM, szef ZNP Sławomir Broniarz, nauczyciele rozpoczęli już strajk, który objął wiele placówek. To zdecydowanie zmienia naszą pozycję negocjacyjną - tłumaczy szef ZNP. Jego zdaniem, w Związku Nauczycielstwa Polskiego, coraz częściej pojawiają się głosy, by powrócić do projektu podwyżek w wysokości tysiąca złotych oraz innych rozwiązań, z którymi ZNP wchodził w spór zbiorowy z rządem.
To jest znaczna część tych którzy są bardzo zdecydowani na nie, co wcale nie poprawia sytuacji negocjacyjnej, ale i ten element w naszej strategii musimy uwzględniać - twierdzi Sławomir Broniarz.
Nauczyciele, i rząd wciąż deklarują gotowość do dalszych rozmów. Jednak na deklaracjach na razie się kończy. Na stole - jak na razie - nie pojawiły się nowe propozycje.
Nie zawiesimy strajków na czas egzaminów - powiedział w poniedziałek Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego. Problemem jest to, że zdania rządu na temat wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli nie podziela 600 tys. osób - podkreślił.
Kiedy premierem był Donald Tusk, nauczyciel stażysta dostał podwyżkę w wysokości 972 zł, a dyplomowany osiemset parę i to było do wynagrodzenia zasadniczego, a dziś proponuje się wzrost wynagrodzenia zasadniczego nauczycielowi dyplomowanemu na poziomie 500 zł brutto, stażysta jakieś 360 zł i każe nam się z tego powodu radować i dziękować rządowi. (...) Jest zła konstrukcja wynagrodzeń nauczycieli - stwierdził szef ZNP.
Nie zawiesimy strajków na czas egzaminów. Nie mam tytułu, żeby zawiesić ten protest. (...) Związek jest gotowy do negocjacji, czekamy na propozycje strony rządowej - dodał.
Z danych przekazanych przez kuratoria do godz. 12 wynika, że do strajku przystąpiło 48,5 proc. szkół i placówek - powiedział w poniedziałek wiceminister edukacji narodowej Maciej Kopeć.
Jak dodał, kuratorzy oświaty "monitorują sytuację pod względem bezpiecznych i higienicznych warunków i przestrzegania prawa". Patrzymy na to, na ile sytuacja, która ma miejsce, faktycznie jest dla rodziców trudna i czy dyrektor szkoły i samorząd wypełniają nałożone przez prawo na nich obowiązki - podkreślił.
Wiceminister poinformował w poniedziałek, że z danych zebranych przez kuratoria do godz. 12 wynika, że do strajku przystąpiło 48,5 proc. szkół i placówek. Natomiast te dane będą jeszcze spływać do MEN poprzez kuratorów oświaty - zaznaczył.