"Jeżeli pani premier uważa, że ja jestem problemem, to gotów jestem odsunąć się na bok. Natomiast nauczyciele nie akceptują tego, co pani premier nam zaproponowała" – zadeklarował w rozmowie z RMF FM Sławomir Broniarz.
Wicepremier Szydło podczas poniedziałkowej konferencji prasowej stwierdziła, że rządowa propozycja przygotowana dla nauczycieli "rozwiązuje problem podwyżek". Jak mówiła, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz "podjął decyzję o odrzuceniu podwyżek dla nauczycieli. Zrezygnował z tego i rozpoczął strajk". Bierze odpowiedzialność przede wszystkim za uczniów, za egzamin, który będzie się odbywał za kilka dni- powiedziała Szydło.
Jeżeli premier uważa, że ja jestem problemem, to gotów jestem odsunąć się na bok. Natomiast nauczyciele nie akceptują tego, co pani premier nam zaproponowała - odpowiedział na zarzuty premier szef ZNP.
Propozycje podwyżek odrzucili przede wszystkim strajkujący nauczyciele, a nie ja - podkreślił szef ZNP.
Broniarz zapewnił też, że wbrew słowom wicepremier, protest nie jest polityczny. Takie twierdzenia, to - według Broniarza - policzek w twarz setek tysięcy nauczycieli, którzy strajkują, a są nie tylko z ZNP, Forum Związków Zawodowych, ale także z Solidarności, której szefowie podpisali wczoraj porozumienie z rządem.
Podkreślił, że ZNP wciąż jest otwarte na rozmowy z rządem, natomiast do tej pory żadna propozycja do Związku nie dotarła, poza wypowiedziami na konferencji prasowej wicepremier.
Szef ZNP odniósł się również do kwestii egzaminów: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.
Jeżeli nauczyciele w dniu egzaminów podtrzymają decyzję o strajku, to siłą rzeczy są one zagrożone - powiedział w Polsat News.
Jeżeli nauczyciele w dniu egzaminów podtrzymają swoje decyzje o aktywnym udziale w strajku, to siłą rzeczy są one zagrożone - przyznał Broniarz. Przypomnę, że od 4 marca do 25 marca strona rządowa nie zrobiła nic, nie odbyło się jakiekolwiek, najmniejsze nawet spotkanie z przedstawicielami protestujących nauczycieli, które to spotkanie mogłoby ten konflikt, tę temperaturę obniżyć bądź też całkowicie wygasić - zaznaczył.
W niedzielę odbyły się rozmowy ostatniej szansy pomiędzy rządem a związkowcami. Propozycje rządu są nie do przyjęcia, oczekiwaliśmy zupełnie innych propozycji płacowych - oświadczył szef ZNP Sławomir Broniarz po niedzielnych rozmowach z rządem. Nie ma powodu, by strajk nauczycieli nie rozpoczął się w poniedziałek- dodał.
Jak podkreślał Broniarz, do protestu dołączyła "wielosettysięczna" rzesza osób nienależących do żadnego związku zawodowego. Dodał, że propozycje rządu są nieadekwatne do oczekiwań środowiska nauczycielskiego, "notabene rozbudzonych także wieloma wypowiedziami rządu". Te oczekiwania wykraczają poza propozycje wzrostu od 360 do 480 zł wynagrodzenia zasadniczego- stwierdził.
Broniarz podkreślił, że ustępstwa strony związkowej nie spotkały się z adekwatną reakcją strony rządowej. Faktyczny wzrost wynagrodzeń, w którym pani premier Szydło mówi, że to bez mała 15 proc., w skali roku 2019 r. wynosi niewiele więcej ponad 8 pkt proc.- stwierdził szef ZNP.
Jak dodał, propozycja rządu jest destrukcyjna z punktu widzenia oświaty w małych miastach i na wsi, wczesnoszkolnej. De facto będzie służyła sfinansowaniu ewentualnych podwyżek płac nauczycieli kosztem redukcji stanów osobowych- mówił Broniarz, zaznaczając, że "na to naszej zgody być nie może".
Termin protestu zbiega się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.