"To najlepsza pozycja w igrzyskach. Dałyśmy z siebie tyle, ile mogłyśmy. Jesteśmy w ósemce, a to bardzo ważne dla dziewczyn. Patrząc na Niemki czy Francuzki, powinny uwierzyć, że można jeszcze ciut lepiej" - tak Justyna Kowalczyk skomentował siódme miejsce polskiej sztafety w biegu 4x5 km. Wygrały Szwedki przed Finkami i Niemkami. Sensacją było dopiero piąte miejsce Norweżek, uważanych za faworytki do złota.

W polskiej ekipie najsłabiej spisała się startująca na pierwszej zmianie Kornelia Kubińska. Znalazła się poza dziesiątką, ze stratą prawie 32 s do najlepszych. Nie zrobiło to wielkiego wrażenia na Kowalczyk, która na swojej zmianie nie miała konkurencji, a polską sztafetę przyprowadziła na czwartej pozycji.

Znakomicie taktycznie pobiegła Sylwia Jaśkowiec. Cały czas była szósta, ale nie pozwoliła uciec dwóm rywalkom. Na finiszu minimalnie z nimi wygrała i po trzech czwartych dystansu Polki wciąż były tuż za podium. Jako ostatnia startowała Paulina Maciuszek, a niemal równo z nią wyruszyła słynna Marit Bjoergen, która w ostatnich dniach przeżywa olbrzymi kryzys. Maciuszek skończyła na siódmej lokacie, co oznacza, że ona, a także Kubińska i Jaśkowiec będą miały ministerialne stypendium.

Miałyśmy dwa bardzo mocne punkty, tak jak miało być, oraz dwa słabsze. Gratuluję dziewczynom, bo jesteśmy w ósemce - podsumowała Kowalczyk.

Cztery lata temu na igrzyskach w Vancouver Polki były szóste, ale zostały później zdyskwalifikowane po wykryciu niedozwolonych środków w organizmie Kubińskiej (wtedy jeszcze pod nazwiskiem Marek). W Soczi Polki spisały się na miarę możliwości, całkowicie zawiodły zaś Norweżki, bowiem Bjoergen przyprowadziła swoją ekipę na piątej lokacie. Szwedki wyprzedziły Finki, Niemki i Francuzki.

Norweżki miały ciut słabsze smarowanie, bo nie można powiedzieć, że było fatalne. Ale i w klasyku, i w łyżwie zawiodły. Już dawno się nie zdarzyło, aby przegrały z Francuzkami. Zaś na wielki plus zasłużyły Niemki - komentowała Kowalczyk.

Nasza pięciokrotna medalistka olimpijska mimo złamania piątej kości śródstopia chce pobiec jeszcze w sprincie drużynowym z Sylwią Jaśkowiec i indywidualnie na 30 km techniką dowolną. Nigdy razem nie startowałyśmy, więc nie wiemy, czego się spodziewać. Sylwia jest w dobrej formie i sobie poradzi. A na 30 km, jeśli będą takie warunki jak wczoraj, to będziemy biegły pół dnia. Po igrzyskach, a dokładnie po przylocie do Polski, zrobię kilka porządniejszych badań, aby wszystko posprawdzać i zastanowić się, co dalej. Nie będę uczestniczyła w Pucharze Świata w Lahti - zapowiedziała Kowalczyk.

(edbie)