Czas na wyczekiwany Engelberg! Skoczkowie ruszają do rywalizacji w Szwajcarii, która jest dobrym miejscem na przełamywanie złej passy z początku sezonu. Biało-czerwoni podczas pierwszych czterech weekendów z Pucharem Świata nie zachwycali indywidualnie. Radość sprawili natomiast w konkursie drużynowym, kiedy tydzień temu w Klingenthal powtórzyli sukces sprzed trzech lat i wygrali drużynówkę. Dlaczego zatem w Engelbergu nie powtórzyć sukcesu sprzed roku?
Tym sukcesem były zeszłoroczne podia Polaków. Piotr Żyła dwa razy w Engelbergu był drugi, a Kamil Stoch raz zajął trzecie miejsce. Szwajcarski obiekt jest wyjątkowo szczęśliwy dla biało-czerwonych, którzy w historii Pucharu Świata w Engelbergu stawali na podium aż 17 razy. Nikt nie ma nic przeciwko, żeby odrobinę podkręcić te statystyki. Tym bardziej, że w niezłej formie jest ponownie Piotr Żyła, który tydzień temu w Klingenthal był liderem Polaków podczas drużynówki.
Wciąż czekamy też na przełamanie Kamila Stocha, który sam przyznaje, że nie ma jeszcze oczekiwanej przez niego siły w nogach, dlatego jego wybicie z progu pozostawia na razie wiele do życzenia. Stoch tydzień temu był dziesiąty, a w klasyfikacji generalnej zajmuje ósme miejsce.
Tydzień temu w Klingenthal Polacy przestali eksperymentować ze strojami i w czasie konkursu drużynowego zaprezentowali się w dobrze znanych czarnych kombinezonach. Poprawki do strojów były wnoszone jeszcze nocą przed konkursem. Sami skoczkowie przyznawali, że właśnie w tych strojach czują się najlepiej. Wcześniej - w treningach i kwalifikacjach - występowali w różnych kombinezonach, ale przed drużynówką zdecydowano o powrocie do sprawdzonego sprzętu.
Jakub Wolny w rozmowie z dziennikarzami u stóp skoczni w Klingenthal nieśmiało przyznał, że jest coś specjalnego w tych czarnych kombinezonach. Michal Doleżal dodał, że rzeczywiście są to nasze najlepsze kombinezony, ale sam kombinezon bez skoczka nie osiągnie żadnego wyniku.
W fatalnych nastrojach do Elngelbergu przyjechali Niemcy. Kadra Stefana Horngachera jest w formie dalekiej od oczekiwanej. Nie licząc Karla Geigera, który zajmuje czwarte miejsce w Pucharze Świata. Jego koledzy nie wywalczyli nic w Klingenthal - zarówno w konkursie indywidualnym, jak i drużynowym.
Po samych zawodach wsiedli do śmigłowca i prosto ze skoczni udali się na galę mistrzów sportu, gdzie zostali uznani najlepszą drużyną w Niemczech w 2019 roku. Kiedy śmigłowiec startował, w biurze prasowym trwała konferencja, zakłócana przez hałas maszyny. Rzecznik zawodów pozwolił sobie na żart, tłumacząc, że podróż śmigłowcem będzie jedynym dalekim lotem Niemców w ten weekend.
Kłopoty mają też Norwegowie, a konkretnie Thomas Aasen Markeng, który zaliczył koszmarny upadek w Klingenthal. Mistrz Świata juniorów musiał poddać się operacji. Markeng uszkodził więzadła krzyżowe i łąkotkę. W Engelbergu zastąpi go Sondre Ringen.
Wypadek podgrzał dyskusję o nowince technologicznej, proponowanej przez firmę produkującą buty dla skoczków. Sztywny pręt, który stosowany jest przy wiązaniach nart w okolicy pięty, miałby zostać zastąpiony przez dwie luźne żyłki. Takie rozwiązanie ma być bezpieczniejsze dla skoczków. Nie wiadomo jednak, kiedy i kto zdecyduje się na zastosowanie takiego rozwiązania. To nie czas na eksperymenty - skomentował sprawę w Klingenthal trener Polaków Michal Dolezal.
Program konkursów PŚ w Engelbergu:
piątek, 20 grudnia
16.00 - oficjalny trening
18.00 - kwalifikacje
sobota, 21 grudnia
15.00 - seria próbna
16.00 - pierwsza seria konkursowa
niedziela, 22 grudnia
13.30 - kwalifikacje
15.00 - pierwsza seria konkursowa
Transmisje - w Eurosporcie.