"Nad wdrożeniem systemu pracowało około 10 osób. Nie mamy certyfikatów bezpieczeństwa. Do tej pory nie były nam potrzebne" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Maciej Cetler prezes firmy Nabino, która wykonała dla PKW system zliczający głosy. Jak dodaje: jesteśmy małą firmą, zatrudniającą około 20 osób. Certyfikaty przydają się w zamówieniach powyżej 10 milionów złotych. Nie widzę sensu certyfikacji, która kosztuje od 40 do 50 tysięcy złotych, po to, żeby wystartować w przetargu wartym 10 może 20 milionów złotych. Jesteśmy zbyt mali, żeby myśleć o czymś takim - twierdzi Cetler.
Grzegorz Kwolek: Jak wyglądało to poranne najście?
Maciej Cetler: Otrzymałem telefon od pracownika z informacją o tym, że ktoś dobijał się do drzwi. Krzyczał: tajniacy otwierać. Pracowników bardzo to przeraziło. Skontaktowali się ze mną, skontaktowałem się z policją. Poinformowałem też Państwową Komisję Wyborczą stosowną notatką. I to wszystko co man do powiedzenia na ten temat.
Ile było tych osób? One weszły do środka?
Nasz monitoring nagrał dwie osoby. Wspomnieli o tym, że w sobotę ma być tutaj cała chmara ludzi. Te dwie osoby nie wtargnęły do środka, nie wyważyły drzwi. Po prostu walili bardzo mocno w drzwi i ciągnęli za klamkę. Żadnych zniszczeń nie mamy. Ale ludzi wypuściliśmy do domów, bo są przerażeni. Osoby te mówiły: otwierać, otwierać.
Dostajecie też państwo maile z pogróżkami?
Tak, jest ich bardzo dużo. Oczywiście są anonimowe. Nie zgłaszaliśmy na razie sprawy policji, bo nie mieliśmy czasu.
Ma pan taką wiedzę, czy to oprogramowanie, które jest teraz wykorzystywane przez PKW będzie wykorzystywane również przy okazji kolejnych wyborów?
Nie wiem tego. To już jest decyzja PKW. Mieliśmy za zadanie wykonać jakąś część oprogramowania i swoją pracę wykonaliśmy w określonym czasie i mamy to potwierdzone protokołem odbioru. Potem zorganizowaliśmy szkolenia i całość praw autorskich została przekazana na rzecz Krajowego Biura Wyborczego.
A były już jakieś wnioski dotyczące wypłaty ewentualnych odszkodowań przez was?
Nic mi na ten temat nie wiadomo.
Ile osób pracowało przy systemie dla PKW? Pojawiły się informacje że jedna? Młoda studentka?
Owszem była ona zaangażowana w projekt, ale nie jest jedyną osobą. System był podzielony na dwie części: pierwsza obejmowała kalkulator, czyli ten "silnik" do składania protokołów. A druga część obejmowała system wyborczy. Cały system, który był po stronie serwerów PKW i był odpowiedzialny za przyjmowanie protokołów. Nad całym wdrożeniem pracowało około 10 osób.
Macie państwo np. certyfikaty do obiegu informacji poufnych? Macie tego typu umiejętności?
Umiejętności owszem posiadamy, natomiast nie posiadamy certyfikatów. Do tej pory nie były nam potrzebne. Jesteśmy małą firmą, zatrudniającą około 20 osób. certyfikaty tego typu przydają się w zamówieniach powyżej 10 milionów złotych. Nie widzę sensu certyfikacji, która kosztuje od 40 do 50 tysięcy złotych, po to, żeby wystartować w przetargu wartym 10, 20 milionów złotych. Jesteśmy zbyt mali, żeby myśleć o czymś takim. Nie żałuję, że ze zgłosiliśmy się do tego przetargu. Ale atmosfera rzeczywiście jest napięta. Nie zamierzam porzucać firmy, czy odchodzić. To etap przez który musimy przejść. Zawiodła część systemu, niestety ta najbardziej widoczna, czyli wydruki. Po poprawieniu usterek, w trakcie liczenia drugiej tury, 30 listopada, ten czas będzie znacznie krótszy. Mam nadzieję, że zamkniemy się z liczeniem w ciągu nocy.