Bułgarskie ministerstwo energetyki potwierdziło, że dostawy gazu z Rosji zostały wstrzymane. Jak dodał resort, Gazprom zwrócił wpłacone z góry pieniądze za maj. Szef rządu Bułgarii zadeklarował, że kraj nie ugnie się przed rosyjskim szantażem.
Zgodnie z informacją podaną w środę przez resort energetyki Bułgarii, Gazprom wstrzymał dostawy gazu do tego kraju, jako powód podając odrzucenie płatności w rublach. Tranzyt tzw. gazociągiem bałkańskim (przedłużeniem Tureckiego Potoku idącego pod Morzem Czarnym) do Serbii i dalej do Węgier został natomiast utrzymany.
Bułgarski minister energetyki Aleksander Nikołow poinformował, że opłata z góry za maj została zwrócona, gdyż nie została dokonana w rublach, a Bułgaria nie otworzyła konta rublowego w Gazprombanku.
Premier Kirił Petkow powiedział na konferencji prasowej po posiedzeniu bułgarskiego rządu, że przygotowano kilka scenariuszy alternatywnych dostaw i kraj nie odczuje trudności w związku ze wstrzymaniem dostaw z Rosji. Petkow nazwał nowy system płatności w rublach wprowadzony przez Gazprom "szantażem", podkreślając, że nie gwarantuje on Bułgarii bezpieczeństwa opłat.
Bułgaria nie podda się szantażowi i wymuszeniu ze strony Federacji Rosyjskiej - podkreślił premier Petkow. Zapowiedział, że umowa z Gazpromem zostanie przeanalizowana, w tym część dotycząca tranzytu tzw. gazociągiem bałkańskim. Dodał, że resort energetyki ma jasny plan działań, a ciągłość dostaw gazu dla przemysłu i ludności jest zagwarantowana.
Według szefa rządu Bułgarii w czerwcu na zostać zakończona budowa interkonektora łączącego system gazociągowy tego kraju z greckim, co umożliwi otrzymywanie większych ilości azerskiego gazu. Możliwy jest również import gazu z greckiego terminala LNG na wyspie Rewitus na zachód od Aten - stwierdził.
Petkow przekazał, że w czwartek wicepremier Asen Wasilew i minister energetyki Aleksander Nikołow udadzą się do Brukseli w celu omówienia unijnych planów dostaw.
Szef bułgarskiej parlamentarnej komisji ds. energetyki Radosław Ribarski w wywiadzie dla radia publicznego stwierdził z kolei, że alternatywne dostawy będą o ok. 40 proc. droższe. Nie wykluczył, że w razie niedoborów gazu dojdzie do wyłączenia dostaw do części użytkowników. Jak stwierdził, jeśli do tego dojdzie, w pierwszej kolejności zostanie wyłączona ciepła woda dla ludności.
Bułgaria sprowadza ok. 3,5 mld m. sześc. gazu rocznie, z czego prawie 90 proc. z Rosji.