Amerykański zespół Haas opublikował raport, z którego wynika, że coraz więcej inwestuje w Formułę 1. Po raz pierwszy notuje jednak straty, co jest spowodowane słabszymi wynikami.
Haas jeździ w F1 od 2016 roku, co sprawia, że jest najmłodszą ekipą w stawce. Na tle rywali ma jednak skromne warunki, co nie przeszkadzało im do osiągania naprawdę dobrych wyników. Dopiero ten sezon jest dla nich słabszy. Obecnie w klasyfikacji konstruktorów gorszy jest tylko Williams.
Haas opublikował jednak raport, z którego wynika, że firma zwiększyła wydatki o 22 procent. Na samą bazę w Wielkiej Brytanii wydaje prawie 120 mln dolarów. Inwestycje objawiają się także wzrostem o 31 procent w wynagrodzeniach dla pracowników. Ekipa zatrudnia ich obecnie 92, co na tle konkurencji i tak wygląda naprawdę skromnie - pisze Onet.
Słabsze wyniki zespołu sprawiają, że nie może on liczyć na tak wysokie nagrody od F1 jak w przeszłości. Właśnie z tego powodu tak cenne może się okazać wsparcie ze strony Orlenu. Nie jest tajemnicą, że są już prowadzone negocjacje w tej sprawie, a szef Haasa Guenther Steiner przyznał, że ich finalizacja może nastąpić jeszcze w tym miesiącu.
Wejście do Haasa polskiego koncernu nie oznacza oczywiście, że na miejsce za kierownicą jednego z bolidów może liczyć Robert Kubica. Polak może być wartościowym trzecim kierowcą, a co później? W 2021 roku w F1 nastąpi rewolucja technologiczna, a kontrakty obecnych kierowców - Romaina Grosjeana i Kevina Magnussena obowiązują do końca przyszłego sezonu. Wtedy ewentualnie pojawi się szansa na powrót Kubicy do rywalizacji na najwyższym poziomie.