Trwa kolejny dzień protestu policjantów. Mundurowi masowo biorą zwolnienia lekarskie, swoją akcję nazywając „psią grypą”. List do funkcjonariuszy napisał komendant główny Policji Jarosław Szymczyk, który również zaproponował tysiąc złotych każdemu policjantowi, który będzie na służbie 11 listopada. Dzisiaj związki zawodowe policjantów mają wysłać do ministra MSWiA Joachima Brudzińskiego wezwanie do pilnych rozmów.
W Wielkopolsce prawie 3 tysiące policjantów korzysta ze zwolnienia lekarskiego. To 65 procent funkcjonariuszy w regionie. Podobnie jest w Lubuskiem.
Mieszkańcy Kostrzyna nad Odrą są odsyłani do prokuratury w Słubicach, albo komendy miejskiej w Gorzowie Wielkopolskim.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, w przygranicznym Gubinie w patrolu jeździ komendant, któremu pomaga strażnik miejski. W Sulęcinie z kolei nie ma obsady do patrolu interwencyjnego. Z informacji, które uzyskaliśmy wiadomo, że podobną formę protestu rozważają też strażnicy graniczni. Sytuacja zaczyna być poważna.
Wojewoda lubuski miał nawet zawnioskować o pomoc do wojska. Policjanci z którymi rozmawiamy mówią, że takiej mobilizacji w swojej formacji jeszcze nie widzieli.
A teraz Warmia i Mazury. Tam na zwolnieniach jest już 35 procent policjantów.
Zwolnienia wzięło już 1250 osób, a cały garnizon liczy 3,5 tysiąca funkcjonariuszy. Jak usłyszeliśmy od związków zawodowych, największy przyrost "chorych policjantów" był w Olsztynie.
Spore braki, sięgające nawet 40 procent, mają komendy w Elblągu, Lidzbarku Warmińskim, Kętrzynie i Piszu. Tam trzeba dokonywać przesunięć policjantów między wydziałami, aby zapewnić ciągłość służby.
Według nieoficjalnych danych, najgorzej sytuacja wygląda na południu i zachodzie województwa. W niektórych powiatach trzeba było zupełnie zamknąć posterunki. W samym Krakowie w niektórych dzielnicach nie będzie żadnych patroli policyjnych. Braki kadrowe konieczność reorganizacji pracy.
Funkcjonariusze zapowiadają zaostrzenie protestu pod koniec tygodnia.
Co trzeci policjant we Wrocławiu jest na zwolnieniu lekarskim. W jednostkach poza dolnośląską stolicą sytuacja wygląda jeszcze gorzej.
Podobnie jak w stolicy województwa, sytuacja wygląda w Wałbrzychu, Świdnicy czy Legnicy - to nieoficjalne dane.
W mniejszych jednostkach zdarza się, że L4 przedstawili niemal wszyscy funkcjonariusze w danym wydziale. Najczęściej to policjanci z drogówki i prewencji. W małych komisariatach, w małych miejscowościach zdarza się, że do interwencji kierowani są naczelnicy.
Sytuacja może się jeszcze pogorszyć, bo zwolnienia wciąż wpływają, a w piątek i sobotę policjanci planują akcją honorowego oddawania krwi. Policja zapewnia jednak, że patroli na ulicach miast nie zabraknie.
Od 20 do 30 procent może wynosić skala absencji w policji na Pomorzu. To nieoficjalne dane, bo oficjalnie Komenda Wojewódzka w Gdańsku nie zabiega głosu w sprawie protestu.
Policjanci, z którymi nieoficjalnie rozmawiamy przyznają, że mundurowych na zwolnieniach przybywa. Związkowcy też nie mają pełnych danych. Z ich szacunków wynika, że ponad tysiąc na 5,5 tysiąca policjantów pracujących na Pomorzu jest na zwolnieniach.
Więcej mówią szeregowi funkcjonariusze. Ich zdaniem poziom bezpieczeństwa spada, bo są przypadki, że w patrolach pracują osoby, które od kilkunastu lat nie były na ulicy.
JAKIE SA POSTULATY POLICJANTÓW? SPRAWDŹ>>>
(ag)