- Szalejące pożary wokół ośrodka nuklearnego w Sarowie nie stwarzają zagrożenia katastrofą nuklearną - powiedział szef rosyjskiej agencji atomowej. Podkreślił, że sytuacja nie jest już krytyczna. - Dopóki jednak szaleją pożary, zagrożenie dla Sarowa wciąż istnieje - zaznaczył.
Możemy już z całą pewnością powiedzieć, że nie ma już żadnego zagrożenia: ani radiologicznego, ani ekologicznego dla regionu - powiedział Sergiej Kirijenko. Odparliśmy atak ognia z zachodniej strony dwa tygodnie temu. Potem ogień pojawił się na wschód od kompleksu. Na szczęście sytuacja nie jest już krytyczna - podkreślił.
Dodał jednak, że całkowite zagrożenie może minąć po dłuższych opadach deszczu. Dopóki jednak szaleją pożary, zagrożenie dla Sarowa wciąż istnieje - zaznaczył. Jego słowa potwierdził minister rządu Republiki Mordwińskiej. Poinformował, że płonie 1000 hektarów w rejonie ośrodka, a ognia nie można opanować.
Ogólnorosyjski Naukowo-Badawczy Instytut Fizyki Eksperymentalnej w Sarowie to jeden z najważniejszych ośrodków nuklearnych w Rosji. Jest usytuowany w lasach na granicy Republiki Mordwińskiej i obwodu niżnonowogrodzkiego, około 500 km na południowy wschód od Moskwy. Sarow w latach ZSRR nosił nazwę Arzamas-16. To tam zbudowano pierwsze radzieckie bomby atomowe i wodorowe. Również obecnie wytwarzana jest tam broń jądrowa.