Wielka woda, jaka przeszła i nadal przechodzi przed województwo opolskie i dolnośląskie, zabrała dosłownie wszystko. Nie tylko domy, drogi, ale także obiekty sportowe – stadiony i hale. Mniejsze piłkarskie kluby w zalanych i zniszczonych miejscowościach nie są w stanie funkcjonować. "Jesteśmy zmuszeni po raz kolejny odwołać najbliższą kolejkę" – przyznał w rozmowie z RMF FM prezes opolskiego Związku Piłki Nożnej Tomasz Garbowski. W tym województwie ucierpiało ponad 100 klubów piłkarskich. Podobnie jest na Dolnym Śląsku.

W województwie opolskim funkcjonuje ponad 330 klubów piłkarskich. W wyniku powodzi ponad 100 z nich ucierpiało. Skala zniszczeń i dramat na zalanych terenach jest tak duży, że opolski związek podjął decyzję o odwołaniu kolejnej kolejki ligowej w rozgrywkach przez siebie zarządzanych.

Prawie 1/3 klubów w województwie opolskim dotknęła powódź. To są przypadki dramatyczne. Całe miejscowości zostały zalane. Nie było więc mowy o tym, by prowadzić normalnie rozgrywki. Pamiętajmy też o tym, że wielu piłkarzy w klasie A i B to są strażacy ochotnicy. Oni teraz pomagają bardzo poszkodowanym przez powódź. Pamiętajmy, że woda nadal płynie na północ województwa opolskiego - przyznaje prezes opolskiego związku piłki nożnej Tomasz Garbowski.

Największe zniszczenia woda wyrządziła w Głuchołazach i okolicach, a także w Prudniku.

Cała gmina Głuchołazy została mocno zniszczona. Szczególnie ucierpiał klub sportowy GKS Głuchołazy, a także UKS Hattrick Głuchołazy. Ten klub bazował na wspaniałym stadionie lekkoatletyczno-piłkarskim w Głuchołazach. On miał świetną sztuczną nawierzchnię i sztuczne oświetlenie. Tam trenowało wielu zawodników klubów z całej Polski, a także lekkoatletów. Byli oni na zgrupowaniu w Górach Opawskich, a trenowali właśnie na tym stadionie. Stadionie, którego teraz nie ma - mówi z przejęciem prezes opolskiego Związku Piłki Nożnej Tomasz Garbowski.

"Na pewno zrobimy wszystko, by z powodu powodzi żaden klub nie przestał istnieć"

Prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski w rozmowie z RMF FM przyznaje, że do tej pory w regionie ucierpiało ponad sto klubów, ale fala powodziowa wciąż przechodzi i straty mogą być większe.

Stadion w Stroniu Śląskim wygląda jak przełom Missouri. Z tego stadionu zrobił się kanion - przyznaje Andrzej Padewski prezes dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Dolnośląski związek z rezerwy budżetowej zabezpieczył 200 tysięcy złotych na pomoc poszkodowanym. Uruchomiona została również zbiórka sprzętu sportowego dla klubów dotkniętych powodzią.

Z tych szatni wypłynął sprzęt - stroje, piłki, kosiarki. Część budynków na pewno będą przeglądali Powiatowi Inspektorzy Nadzoru Budowlanego, bo niektóre z nich nie będą nadawały się do użytku. Mamy plan, żeby pomóc poszkodowanym klubom. Oczywiście nie wybudujemy im boisk i stadionu, bo to będzie trwało lata, na pewno jednak zrobimy wszystko, by z powodu powodzi żaden klub nie przestał istnieć - przyznaje Andrzej Padewski prezes Związku Piłki Nożnej na Dolnym Śląsku.

Ucierpią lokalne dzieci

Zniszczenia szczególnie odbiją się na dzieciach. Poszkodowane kluby zajmowały się nie tylko prowadzaniem drużyny seniorskiej, ale także zajmowały się szkoleniem młodzieży, a teraz na zalanych terenach będzie ogromny problem z powodu braków w infrastrukturze sportowej.

Oprócz obiektów czysto piłkarskich zniszczonych zostało również wiele hal sportowych, a to właśnie na nich zimą trenowali bardzo często młodzi piłkarze. A bez pomocy ministerstwa sportu te obiekty nie będą mogły zostać odbudowane - przyznaje prezes opolskiego Związku Piłki Nożnej Tomasz Garbowski.

Oba związki prowadzą akcje pomocowe dla swoich klubów. Pomóc można przekazując sprzęt sportowy.

Opracowanie: