Sytuacja jest gorsza niż dwa tygodnie temu, gdy zaczynały się pierwsze ulewy - oceniają strażacy z południa Polski. Po deszczach rzeki wzbierają błyskawicznie, nasiąknięte wały nie spełniają swojej roli, znów trzeba ewakuować setki ludzi; po podtopieniach i osunięciach ziemi zamkniętych jest kilkanaście dróg krajowych i dziesiątki lokalnych.
Osuwisko unieruchomiło między innymi zakopiankę - zwały ziemi zsunęły się na jezdnie w Krzeczowie za Lubniem w stronę Zakopanego.
Drogami Nowego Sącza płyną potoki wody, miejscami spadają na nie lawiny błota i kamieni. Dwa razy wylała Lubieńka i Kamienica. Zalanych jest wiele ulic, domów, obiektów sportowych. Są też problemy z łącznością telefoniczną. Cały czas odcięta od świata jest Krynica Zdrój.
Nie można przejechać przez Grybów. Rzeka Biała osiągnęła poziom, jakiego nie pamiętają najstarsi mieszkańcy. Część domów trzeba ewakuować za pomocą śmigłowców. Nikt nie jest w stanie dopłynąć przez potężny nurt do uwięzionych w nich ludzi.
W Małopolsce zalane są też miejscowości Łosie i Ropa. Strażacy próbują uratować dwie osoby, które zostały odcięte przez powódź w sortowni na wysypisku śmieci w Bieczu. Na ratunek wysłano tam śmigłowiec.