Rok po powodzi na Śląsku nie wybudowano ani jednego metra wałów. Naprawiono zaledwie dwie trzecie uszkodzonych wałów, z czego i tak część załatano tylko prowizorycznie.
Jak powiedział reporterowi RMF FM Andrzej Szczeponek wicedyrektor wojewódzkiego wydziału zarządzania kryzysowego dziś do zrobienia jest jeszcze ponad 50 odcinków. Doraźnie załatany jest między innymi wał na Gostynce w Bieruniu. Jest to prowizorycznie zabezpieczone, uszczelnione workami. Ten wał będzie robiony w tym roku - mówi Szczeponek.
Rok temu to właśnie Gostynka zatopiła pół miasta. Mieszkańcy boją się, że ten scenariusz może się powtórzyć. Wszystkie odcinki mają być naprawione do końca roku. Jeśli jednak powódź przyszłaby dziś straty byłyby niewyobrażalne.
Przedstawiciele wojewody przyznają, że infrastruktura powodziowa na Śląsku jest gorzej przygotowana do powodzi niż rok temu. Pieniądze na inwestycje są, budowę czegokolwiek blokują jednak skomplikowane przepisy. Stworzenie nowego wału wymaga miedzy innymi badań geologicznych, przygotowania projektu, uzyskania pozwolenia na realizację i zastosowania odpowiednich technologii.
Jesteśmy gorzej przygotowani, bo wałów nie da się sypać jak babki z piasku. Nawet z tymi ekstra przyspieszeniami, które umożliwia nam ustawa, przygotowanie takiej inwestycji to około dwóch lat - mówi Szczeponek. Poza tym jak podkreśla wicedyrektor śląskiego zarządzania kryzysowego, biura projektowe i firmy wykonawcze mają tak dużo pracy, że nie są w stanie niczego przygotować w ekspresowym tempie.