Reprezentacja Polski koszykarzy pokonała Holandię 75:69 (19:20, 12:20, 17:15, 27:14) w swoim czwartym meczu grupy D mistrzostw Europy koszykarzy w Pradze. To trzecia wygrana biało-czerwonych, którzy zapewnili sobie awans do 1/8 finału.
Doping kilkuset kibiców z Polski pomógł biało-czerwonym w odniesieniu cennego zwycięstwa, które zapewnia drużynie trenera Igora Milicica awans do fazy play off - najlepszej 16 mistrzostw Europy.
To było najciężej wywalczone zwycięstwo w grupie - przyznawali koszykarze po spotkaniu.
Bohaterem był Michał Sokołowski, który w drugiej połowie uzyskał 18 punktów (w całym spotkaniu - 24), miał pięć zbiórek i trzy asysty, a także niezliczoną liczbę dobrych zagrań w defensywie. Był na parkiecie ponad 36 minut i m.in. trafił 7 z 8 rzutów za dwa punkty.
Oprócz Sokołowskiego cegiełkę do sukcesu dołożyli rezerwowi, szczególnie Jakub Garbacz trafił trzy z czterech rzutów zza linii 6,75 m.
Kapitan Mateusz Ponitka, ukarany faulem technicznym w połowie czwartej kwarty, musiał zejść do szatni i nie oglądał nawet końcówki meczu, którego losy rozstrzygały się właśnie w ostatnich minutach.
Polacy, którzy rozpoczęli spotkanie w identycznym składzie jak zwycięski pojedynek z Izraelem (z 35-letnim Aaronem Celem, A.J. Slaughterem, Mateuszem Ponitką, Michałem Sokołowskim i Aleksandrem Balcerowskim), prowadzili po pierwszych akcjach 11:5, 15:10, ale widać było, że grają z mniejszą energią, a konstruowanie akcji nie przychodzi im tak płynnie, jak w poprzednich meczach.
Po 10 minutach Polska przegrywała 19:20 po rzucie za trzy punkty w ostatnich sekundach Charlona Kloofa. To był zawodnik, który sprawiał Polakom najwięcej problemów w ataku - do przerwy zdobył aż 20 punktów, trafiając siedem z 10 rzutów z gry.
Szalony rzut prawie z połowy boiska równo z syreną kończącą drugą kwartę Leona Williamsa dał Holendrom prowadzenie 40:31 po 20 minutach.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od straty Ponitki. W 24. minucie Holandia prowadziła aż 49:36, a gra Polaków nie układała się. 35-letni Slaughter był wyraźnie zmęczony, a i po fizycznie grającym Ponitce widać było trudy turnieju. Sygnał do odrabiania strat dał Sokołowski - najpierw trafił zza linii 6,75 m, potem wykorzystał wolne i pobiegł do kontrataku, kończąc go zdobyciem punktów. Dołożył kolejny rzut za trzy punkty, a takimi samymi akcjami popisywał się też Garbacz.