"Jestem Aneta - mówmy sobie po imieniu" - powiedziała stanowczo. Chwilę później rozmawialiśmy o filmie "Joanna", Hollywood i szansach na Oscara. W Santa Monica spotkałem się z Anetą Kopacz reżyserką polskiego dokumentu nominowanego do najważniejszej filmowej nagrody.
Miejsce na rozmowę wymarzone. Aneta Kopacz wynajęła dom na plaży i w takiej scenerii oczekuje na ceremonię rozdania Oscarów. Dlatego miałem okazję pojawić się nad Pacyfikiem. Z Hollywood to jakieś 30 minut jazdy samochodem. Pod warunkiem, że nie ma korków, a to jak wiadomo w okolicy Los Angeles raczej rzadkość.
W Kalifornii pogoda dopisuje. Słońce i jakieś 25 stopni. Na plaży tłumów nie ma, bo to w końcu zima...
Do Hollywood zjeżdżają fani kina. Chętnie fotografują się w miejscach, gdzie w niedzielę paradować będą gwiazdy. Panowie nie bez powodu stanęli w tym miejscu. W głębi za ich plecami znajdują się słynne schody, po których można wejść do Dolby Theatre, gdzie odbędzie się ceremonia wręczenia Oscarów.
Do niedzieli wszystko musi zostać przygotowane. Nie może być mowy o żadnych problemach technicznych.
W tym miejscu już dziś zostanie rozwinięty czerwony dywan. Po bokach przygotowane zostaną miejsca dla dziennikarzy z całego świata, którzy będą obserwować gwiazdy zmierzające na ceremonię wręczenia Oscarów. Mieszkańcy Hollywood - bo w końcu nie mieszkają tu tylko znani i bogaci - nie lubią specjalnie oscarowego zamieszania. Na blisko tydzień zamykana jest jedna z ważniejszych ulic Fabryki Snów, dlatego cała okolica jest zakorkowana.
W ciągu kilku dni to miejsce zmieni się nie do poznania. Jeżeli chcecie to zobaczyć zaglądajcie na www.rmf24.pl. Obiecuję już jutro kolejną porcję zdjęć. Pozdrawiam z Hollywood.