Rafał Sonik zwycięzcą 37. Rajdu Dakar w kategorii quadów! To historyczny sukces. Jadący w barwach RMF FM krakowianin jest drugim Polakiem, który stanął na najwyższym stopniu podium tego najtrudniejszego rajdu świata - pierwszym był mieszkający w Holandii Dariusz Rodewald, który trzy lata temu triumfował w zespole jadącym ciężarówką.
Ostatni, trzynasty etap rajdu miał pierwotnie liczyć 393 km, prowadząc z Rosario do Buenos Aires. Z powodu ulewnych deszczów, które utrudniały jazdę i zagrażały bezpieczeństwu zawodników, organizatorzy zdecydowali się jednak skrócić go do stu kilometrów.
Jako pierwszy na wcześniejszej mecie zameldował się Willem Saaijman z RPA. Sonik zanotował siódmy czas, czym przypieczętował swoje zwycięstwo w całym rajdzie. W klasyfikacji generalnej 48-letni krakowianin wyprzedził Argentyńczyka Jeremiasa Feriolego o prawie 2 godziny i 55 minut, zaś Boliwijczyka Waltera Nosiglię - o 3 godziny i 43 minuty.
Czekałem na tę wiadomość od trzech dni. Czekałem, czekałem i w momencie, kiedy pojawiła się oficjalna informacja, że Rafał jest na mecie i że wygrał Dakar, to przede wszystkim była ogromna ulga. Wiadomo było, że tylko pech, jakaś awaria, jakieś nieszczęśliwe zdarzenie może mu ten sukces odebrać, więc to była wielka ulga. A teraz powoli zaczyna to do mnie docierać - myślę, że do Rafała również - powiedział nam tuż po zwycięstwie Sonika jego rzecznik Kajetan Cyganik.
Tam jest wielka euforia! To jest jeden kamper, w którym Rafał spał w trakcie rajdu, i tam jest cały zespół. Można sobie wyobrazić, że ten kamper, przesuwając się teraz w kierunku mety, nie jedzie, tylko po tej drodze tańczy - mówił.
Myślę, że Rafał na pewno jakiś taniec radości w tym deszczu wykonał - podsumował.
Dla Sonika to czwarte w karierze podium Dakaru. Rok temu był drugi, a w 2009 i 2013 roku - trzeci.
W tegorocznej edycji rajdu krakowianin był jedynym Polakiem wśród 45 quadowców, którzy 4 stycznia wystartowali z Buenos Aires. Do mety dotarło jedynie 18 z nich.
Dakar to dla mnie życie, które przeżywa się w dwa tygodnie. Po wielkich przygotowaniach zaczyna się od wielkich nadziei, później przychodzą kłopoty, złe i dobre decyzje, radości, smutki, czasem rozczarowania i zawsze ponownie nadzieje - mówił Sonik przed wylotem do Ameryki Południowej.
Najlepszym motocyklistą 37. Rajdu Dakar został Marc Coma. To piąte zwycięstwo 38-letniego Hiszpana w tej imprezie. Na 18. pozycji rywalizację zakończył w Buenos Aires Jakub Przygoński.
Ostatni, trzynasty etap z Rosario do stolicy Argentyny długości 393 km, z pierwotnym pomiarem czasu na dystansie 174 km, organizatorzy skrócili do stu kilometrów z uwagi na obfite opady deszczu. "Trzynastka" była pechowa dla Przygońskiego. 30-letni warszawiak od początku zmagał się z problemami. Zatrzymał się już dwa kilometry po starcie i przez kilkadziesiąt minut naprawiał motocykl. Ostatecznie zajął 72. miejsce na sobotnim etapie, a 18. w końcowej klasyfikacji.