Rosyjscy śledczy poznali tożsamość drugiej zamachowczyni, która w poniedziałek przeprowadziła atak samobójczy w moskiewskim metrze. To 28-letnia nauczycielka informatyki - twierdzi portal novayagazeta.ru. Wcześniej poinformowano, że jedną z kobiet, która wysadziła się w metrze, była 17-letnia wdowa po islamskim bojówkarzu z Dagestanu.

28-letnia terrorystka pięć lat temu skończyła wyższą szkołę pedagogiczną. Wróciła do swej rodzinnej wioski w Dagestanie i tam uczyła dzieci. Jakiś czas temu dziewczyna zaginęła. Teraz na zdjęciach opublikowanych przez milicję rozpoznała ją rodzina. Najbliżsi kobiety twierdzą jednak, że nie miała żadnych związków z separatystami islamskimi.

Od razu poznaliśmy Miriam. Kiedy żona widziała ją ostatni raz, córka była ubrana w taką samą czerwoną chustę jaką widać na zdjęciu - mówi gazecie Rasul Magomedov, nauczyciel z małej wioski Bałachany w Dagestanie. Mężczyzna zapewnia, że nie ma pojęcia jak córka mogłaby dostać się z Dagestanu do Moskwy.

Dwa lata temu brat Miriam został oskarżony przez służby bezpieczeństwa o przynależność do nielegalnej zbrojnej organizacji, był torturowany, ale oskarżeń nie udało się władzom potwierdzić.

Zdjęcia 17-letniej zamachowczyni opublikował w piątek dziennik "Kommiersant". Kobieta ma na głowie muzułmańską chustę, a w ręku trzyma pistolet. Obok niej widać na zdjęciu mężczyznę. Otacza ją ramieniem i także trzyma pistolet. Gazeta pisze, że to Umalat Magomedow, islamista, zabity przez siły rządowe w grudniu ubiegłego roku w Chasawjurcie w północnym Dagestanie podczas wymiany ognia z milicją, która zatrzymała do kontroli samochód, którym jechał wraz trzema innymi mężczyznami.

W atakach na metro zginęło 40 osób. Do ich przeprowadzenia przyznał się przywódca zbrojnej organizacji separatystycznej Emirat Kaukaski, czeczeński komendant Doku Umarow. Zapowiedział również, że w Rosji dojdzie do kolejnych zamachów. Według niego, ataki były zemstą za zabijanie cywilów przez rosyjskie siły bezpieczeństwa.