Polskie siatkarki przegrały pierwszy mecz na mistrzostwach świata. Biało-czerwone w hali Yoyogi Natonial Gimnasium musiały uznać wyższość gospodyń turnieju - Japonek 3:2 (26:28, 21:25, 25:20, 25:23, 15:12). Jutro podopieczne Jerzego Matlaka czeka kolejne trudne spotkanie. Brązowe medalistki ostatnich mistrzostw Europy zmierzą się z Serbią.
Polki rozpoczęły spotkanie w składzie: Małgorzata Glinka-Mogentale, Anna Werblińska, Joanna Kaczor, Katarzyna Gajgał, Agnieszka Bednarek-Kasza, Milena Sadurek, Mariola Zenik.
Mecz nie rozpoczął się po myśli biało-czerwonych. Ogromne problemy sprawiła naszym siatkarkom zagrywka rywalek (0:3). Pierwszy punkt dla polskiej drużyny zdobyła Małgorzata Glinka (1:3). Jeszcze przed pierwszą techniczną pauzą Ebata zwiększyła przewagę gospodyń do trzech punktów (5:8). Po przerwie udaną akcję zaprezentowała Katarzyna Gajgał (6:8). Po chwili asem serwisowym popisała się Yamagucchi (6:10). Utrata kolejnego "oczka" sprawiła, że o czas zmuszony był poprosić Jerzy Matlak (7:12). Po udanym bloku Joanny Kaczor przewaga siatkarek z Kraju Kwitnącej Wiśni zmalała do trzech punktów (10:13). Grające perfekcyjnie z kontrataku Japonki na drugą regulaminową przerwę schodziły z bezpieczną przewagą (10:16). Sytuacja na boisku zmieniła się, gdy w polu zagrywki pojawiła się Agnieszka Bednarek-Kasza i Polki zaczęły odrabiać straty. Wówczas o przerwę na żądanie poprosił trener Manabe (15:17). Skuteczny atak Anny Werblińskiej doprowadził do remisu (17:17). Świetne do gry wprowadziła się Karolina Kosek, która w przyjęciu zmieniła Glinkę (20:20). Przy stanie 21:21 w ataku pomyliła się Kimura, a Kosek wyprowadziła Polki na dwupunktowe prowadzenie (23:21). Zacięta walka "punkt za punkt" toczyła się do stanu 26:26. O zwycięstwie biało-czerwonych w pierwszej odsłonie zdecydował autowy atak Takeshity (28:26).
Nasze siatkarki kontynuowały dobrą grę na początku drugiego seta (8:5). Z biegiem czasu Werblińska, Kaczor i spółka coraz pewniej punktowały gospodynie turnieju (16:10). Sytuację próbował ratować Masayoshi Manabe, ale Polki nie zamierzały zwalniać tempa (11:19). Atakiem z przechodzącej piłki, dobiła przeciwniczki Małgorzata Glinka (21:14). W końcówce seta Japonki postraszyły nasze siatkarki, niwelując dystans do trzech punktów (23:20). Nadzieje licznie zgromadzonych kibiców rozwiała Anna Werblińska, przerywając serię Japonek (24:20). Zwycięstwo w drugim secie przypieczętowała Katarzyna Gajgał (25:21).
Początek trzeciego seta należał do niezwykle wyrównanych. Obie drużyny nie pozwalały odskoczyć rywalkom (8:7). Przy stanie 10:9 kibice mogli podziwiać wspaniałą akcje po obu stronach siatki, którą na naszą korzyść zakończyła Glinka (11:9). Po chwili "siatkarskiego gwoździa" zafundowała przeciwniczkom Gajgał (14:11). Wówczas wydawało się, że biało-czerwone pewnie zmierzają do celu.Zaniepokojony sytuacją na boisku trener Manabe postanowił przywołać swoje podopieczne (15:13). Przed drugą przerwą techniczną zablokowana została Anna Werblińska i przewaga Polek zmalała do jednego "oczka" (16:15). Heroiczna postawa Japonek w obronie pozwoliła im wyrównać wynik w trzeciej partii (18:18). Niezawodna w całym spotkaniu Joanna Kaczor pomyliła się w końcówce seta, dając prowadzenie Japonii (20:22). Po krótkim odpoczynku gospodynie nie pozwoliły naszym siatkarkom na zdobycie kolejnych punktów (20:25).
Problemy z wyprowadzeniem pierwszego ataku sprawiły, że Japonki szybko zdobyły dwupunktową przewagę (6:8). Przytomne zachowanie Gajgał na siatce uchroniło nasze siatkarki od straty kolejnych "oczek" (11:13). Cierpliwość się opłaciła, bowiem zawodniczki z Kraju Kwitnącej Wiśni zaczęły popełniać błędy (15:15). Świadome wagi tego spotkania biało-czerwone nie zamierzały tanio sprzedać skóry. Po ataku Werblińskiej i błędzie Japonki, brązowe medalistki ostatnich mistrzostw Europy znalazły się na prowadzeniu (19:17). Po kolejnym straconym punkcie o przerwę na żądanie poprosił Masayoshi Manabe (22:19). W końcówce partii w szeregi polskiego zespołu wkradło się kilka błędów (22:22). Wojnę nerwów w końcówce czwartego seta wygrały Japonki. Przy stanie 24:23 nad blokiem zaatakowała Karolina Kosek (23:25).
Tie-brek rozpoczął się od walki "punkt za punkt" (3:3). Po błędzie Karoliny Kosek trener Jerzy Matlak zdecydował się na zmianę. Miejsce popularnej "Kosy" zajęła doświadczona Małgorzata Glinka (6:5). Przed zmianą stron zablokowana została Werblińska, a prowadzący to spotkanie sędzia odgwizdał pomyłkę naszych zawodniczek (8:8). Błędy w polu serwisowym i nieskończona ilość ataków Glinki i Kaczor - tak można opisać końcówkę decydującej odsłony. Przy prowadzeniu Japonek (13:12) o chwilę rozmowy poprosił Jerzy Matlak. Nie zmieniło to jednak obrazu gry, bowiem dwie kolejne akcje powędrowały na konto Japonek (12:15).
Polska - Japonia 2:3 (28:26, 25:21, 20:25, 23:25, 12:15)
Polska: Milena Sadurek, Katarzyna Gajgał, Anna Werblińska, Joanna Kaczor, Agnieszka Bednarek-Kasza, Małgorzata Glinka-Mogentale, Mariola Zenik (libero) oraz Karolina Kosek, Aleksandra Jagieło
Japonia: Yoshie Takeshita, Kaori Inoue, Ai Yamamoto, Mai Yamaguchi, Saori Kimura, Yukiko Ebata, Yuko Sano (libero) oraz Megumi Kurihara, Hitomi Nakamichi, Akiko Ino, Saori Sakoda