"Z punktu widzenia przyszłości społeczeństwa nie jest dobrze, jeżeli pewne pojęcia, które miały swoją wartość - np. świadectwo maturalne, dyplom ukończenia studiów itd. - ulegają inflacji. To nikomu nie służy" - mówi w rozmowie z RMF FM rektor Uniwersytetu Warszawskiego profesor Marcin Pałys. "Kandydaci na studia z coraz większym trudem są w stanie używać informacji, wyciągać wnioski. Bardzo łatwo i bardzo sprawnie przychodzi im sklejanie informacji z kawałków, ale nie powstaje z tego logiczna całość" - dodaje.
Mariusz Piekarski: Egzamin dojrzałości to najważniejszy egzamin w życiu. Faktycznie od tego egzaminu, który dzisiaj zdaje ponad 360 tysięcy młodych ludzi, zależy ich los?
Profesor Marcin Pałys, rektor Uniwersytetu Warszawskiego: W pewien sposób od tego zależy ich dalsza droga. Matura otwiera drogę do wyższego wykształcenia. Bez matury kończy się ono na poziomie średnim plus.
Ale matura otwiera drogę, czy już coś daje?
Matura stała się na tyle powszechnym dokumentem, że właściwie większość młodych ludzi ją ma.
A nie jest zbyt powszechnym dokumentem?
To by zależało od tego, czy poziom pytań maturalnych, ten próg, który trzeba pokonać, żeby zdać maturę, jest ciągle w tym samym miejscu, czy się obniża. Jeśli się obniża, to tak naprawdę rozdajemy coraz więcej świadectw maturalnych, które coraz mniej znaczą. Gdyby ten próg był w tym samym miejscu, albo w coraz wyższym i mielibyśmy coraz więcej tych świadectw maturalnych, oznaczałoby to, że po prostu coraz więcej młodych ludzi jest bardzo dobrze wykształconych.
A gdzie dzisiaj jest ta poprzeczka? Gdzie jest ten próg, o którym pan mówi?
Ta wiedza jest bardzo zróżnicowana. Jeśli przyjrzymy się olimpiadom, różnego rodzaju konkursom to widać, że mamy wspaniałych kandydatów. Natomiast jest też bardzo wiele takich osób, które przychodzą z wiedzą fragmentaryczną. Ja bym powiedział, że to jest chyba jeden z większych problemów, z którymi się spotykamy. W niektórych przedmiotach pojawia się wrażenie, że wiedza zdobyta w szkole średniej to taka kolekcja ciekawostek. Wie się dużo rzeczy o jakiś spektakularnych elementach, natomiast nie tworzy się konstrukcji, na których ta wiedza jest otwarta. Brakuje powiązań, systemu, który pozwalałby na to, żeby nie tylko znać ciekawostki, ale rozumieć, jaki jest związek między nimi.
Ile jest prawdy w opinii, że polski system edukacyjny trochę przypomina teraz chińską fabrykę - produkuje na rynek dużo i tanio, natomiast niezbyt dobrze?
O tyle ciężko powiedzieć, że efekty kształcenia na poziomie średnim widzimy dopiero po kilku latach. Nie jesteśmy w stanie dzisiaj powiedzieć, widząc efekty kształcenia, czy to będzie dobre dla czyjegoś życia, czy mu będzie trudniej w przyszłości. Pamiętajmy, możliwość zrobienia kariery, zawodu, rozwoju w społeczeństwie, zakładania rodziny zależy nie tylko od wykształcenia, ale także od cech osobowych i od okoliczności.
Ten poziom wykształcenia pana zdaniem jest niższy niż jeszcze kilka, kilkanaście lat temu, czy jest on dostosowywany do poziomu uczniów?
No, ale to jest trochę pytanie o to, jaka jest rola uniwersytetów. Czy chodzi o to żeby kształcić bardzo dobrze, ale stosunkowo wąską grupę, czy też celem kształcenia uniwersyteckiego jest to, żeby coraz więcej osób miało dyplomy. Wiemy, że nie wszyscy są jednakowo zdolni, nie wszyscy potrafią rozwijać się w trakcie studiów w jednakowym tempie. Są studenci lepsi, są studenci gorsi. Jeżeli nie odpowiemy sobie na to pytanie - czy chcemy mieć uniwersytety być może różne, lepsze, takie, które będą kształciły tę zupełną elitę i takie, które będą nastawione na kształcenie masowe, to nie da się odpowiedzieć na pana pytanie czy one są takie, czy inne. W tej chwili lawirują. Są trochę takie, trochę takie.
Nie zgodzi się pan z taką opinią, że lepiej, żeby ta matura była dobrem dla węższej grupy, ale jednak lepiej wyselekcjonowanych ludzi?
Wie pan, to jest pytanie o to, czy egzamin maturalny powinien być jedynym świadectwem zdobycia wiedzy. Ze względu na to, że jest tylko jeden próg to naturalne jest, że wiele osób widzi swój interes w tym, aby ten próg był położony możliwie nisko. To oznacza, że łatwiej jest przejść na drugą stronę tej poprzeczki. Z punktu widzenia przyszłości społeczeństwa to nie jest dobrze, jeżeli pewne pojęcia, które miały swoją wartość ulegają inflacji, np. świadectwo maturalne, dyplom ukończenia studiów itd. To nikomu nie służy.
Matura podlega inflacji?
Wydaje mi się, że pod wieloma względami tak. Spójrzmy na efekt, o którym przed chwilą wspominałem - matury z matematyki. Przez wiele lat nie było pytań maturalnych z matematyki. Poziom znajomości matematyki i w ogóle umiejętności logicznego wnioskowania i matematycznego myślenia w społeczeństwie spadł na bardzo niski poziom. Wprowadzenie tej matury rozpoczęło się naprawdę z bardzo niskiego poziomu. Ci, którzy kiedyś zdawali maturę z matematyki, widząc pierwsze pytania na maturze uważali, że są to naprawdę bardzo proste zagadnienia.
Szkoła podstawowa, gimnazjum, a po nim szkoła średnia nie uczy tego logicznego myślenia, wyciągania wniosków z danych, które mamy?
Widać to wśród kandydatów na studia, którzy, jak pokazują nasze badania, z coraz większym trudem są w stanie używać informacji, wyciągać wnioski. Bardzo łatwo i bardzo sprawnie przychodzi im kombinowanie, sklejanie informacji z kawałków, ale nie powstaje z tego logiczna całość. Tutaj jest rzeczywiście wiele do zrobienia.