Ruszył proces o zabójstwo gen. Marka Papały. Prokurator odczytał akt oskarżenia wobec m.in. złodzieja samochodów Igora M., ps. Patyk, który miał zabić byłego szefa policji. Według prokuratury był on przypadkową ofiarą, a łupem miało paść jego auto.
W czwartek Sądowi Okręgowemu w Warszawie udało się zacząć proces siedmiu w sumie oskarżonych. 12 października było to niemożliwe, bo nie stawił się jeden z podsądnych; w czwartek był już obecny.
"Patyka" doprowadziła do sądu policja z bronią długą; jako jedyny w procesie jest aresztowany. Na sali siedzi w kominiarce na twarzy.
Po odczytaniu podstaw aktu oskarżenia sąd utajnił rozprawę na czas składania wyjaśnień przez "Patyka". Jak podkreślił sąd - ma on wciąż status świadka koronnego i jako taki prawo do tego, "by jego słów i wizerunku nie rozpowszechniano publicznie". Nie wiadomo, jak długo potrwają wyjaśnienia "Patyka".
Według łódzkiej prokuratury 41-letni Igor M. (dawniej - Ł., jest on świadkiem koronnym od lat współpracującym z organami ścigania; był wcześniej karany) zastrzelił Papałę w trakcie próby kradzieży jego daewoo espero o wartości "co najmniej 31 tys. zł". Z ustaleń śledztwa wynika, że "Patyk" - jeszcze przed zabójstwem - w co najmniej dwóch przypadkach kradzieży luksusowych aut także posługiwał się bronią, żeby zastraszyć kierowców.
Zdaniem łódzkich śledczych były szef policji był przypadkową ofiarą złodziei samochodów, którzy chcieli ukraść akurat jego auto i prawdopodobnie nie wiedzieli, do kogo ono należy. Śledczy utrzymują, że nie ma dowodów, aby było to zabójstwo na zlecenie, ani żeby w ogóle w tej sprawie było zlecenie zabójstwa.
Wraz z M. oskarżono sześć osób, którym zarzucono kradzieże w końcu lat 90. kilkudziesięciu samochodów osobowych. Trzem z nich zarzucono także usiłowanie dokonania rozboju wobec Papały.
38-letni Mariusz M. według prokuratury także był na miejscu zbrodni i brał udział w próbie kradzieży auta. Początkowo miał on zarzut udziału w zbrodni, ale później prokuratura zmieniła go - jest on oskarżony o usiłowanie rozboju na szkodę Papały.
"Patykowi", według prokuratury, grozi kara 25 lat więzienia, a Mariuszowi M. - do 15 lat więzienia. Obaj w śledztwie nie przyznali się do winy.
Przed sądem stanęło także pięciu innych członków gangu złodziei samochodów, w tym: Tomasz W. oraz bracia Robert i Dariusz J., których oskarżono o kradzieże aut i usiłowanie napadu rabunkowego na Papale. Braciom J. grożą kary do 15 lat, a Tomaszowi W. - do 12 lat więzienia.
Marek Papała, były już wówczas komendant główny policji, został zastrzelony w Warszawie 25 czerwca 1998 r. w samochodzie przed blokiem, w którym mieszkał. W toku śledztwa rozpatrywano 11 wersji. Sprawę początkowo prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.
W 2009 r. skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi Z., "Słowikowi", i Ryszardowi Boguckiemu, zarzucając im m.in. nakłanianie do tego mordu. W 2013 r. SO uniewinnił ich od zarzutów; krytycznie ocenił wiele działań organów ścigania w sprawie, a dowody uznał za "kruche". "Sąd nie wie, dlaczego zabito gen. Marka Papałę" - przyznał sędzia. Wyrok ten jest prawomocny; prokuratura nie apelowała.
W 2014 r., z braku dowodów, łódzka prokuratura umorzyła wątek śledztwa ws. rzekomego zlecenia zabójstwa generała przez polonijnego biznesmena Edwarda Mazura