Sąd Okręgowy w Warszawie ma ogłosić dziś wyrok w procesie byłego wiceszefa Biura Ochrony Rządu generała Pawła Bielawnego. Jest on oskarżony o nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r.
W rozpoczętym w listopadzie 2014 r. procesie Bielawny jest oskarżony o niedopełnienie, od 18 marca do 10 kwietnia 2010 r., obowiązków związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych Biura. Według Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga "skutkowało to znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, tj. zapewnienia ochrony prezydentowi RP i prezesowi Rady Ministrów oraz interesu prywatnego osób pełniących urząd prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej oraz urząd prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska".
Drugi zarzut to poświadczenie nieprawdy w dokumentach - zapisano w nich, że fotograf współpracujący z BOR jest funkcjonariuszem Biura w delegacji do Smoleńska. Oskarżonemu grozi za ten drugi zarzut do 5 lat więzienia; za pierwszy - do 3 lat. Bielawny nie przyznaje się do zarzutów.
Podstawą oskarżenia były opinie dwóch biegłych, według których m.in. sposób organizacji i realizacji działań ochronnych był niezgodny z zasadami BOR. Według nich Bielawny odpowiada m.in. za "świadome odstąpienie" od rozpoznania przez BOR lotniska w Smoleńsku; nieobecność BOR na nim oraz niesprawdzenie tras przejazdu prezydenta. W 2012 r. pojawiły się głosy, iż jeden z ekspertów, b. oficer BOR Jarosław Kaczyński, jest w konflikcie prawnym z dawnym pracodawcą. Prokuratura zapewniała wtedy, że nie ma on "sformalizowanego sporu z BOR", a śledczy dołożyli "wszelkich starań celem oceny bezstronności obu biegłych".
W ub.r. sąd zajmował się opiniami tych biegłych, a oskarżony składał wyjaśnienia co do ich treści. Większość rozpraw była niejawna z uwagi na specyfikę procedur ochronnych BOR.
Oskarżycielem posiłkowym w sprawie jest Jarosław Kaczyński. Poprzedni jego pełnomocnik mec. Piotr Pszczółkowski (od grudnia ub.r. sędzia TK) mówił wcześniej, że z opinii biegłych wynika, iż Lech Kaczyński "praktycznie chroniony nie był". Dodawał, że ława oskarżonych powinna "przy takiej masie uchybień" objąć więcej osób.
W śledztwie Bielawny nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Po przedstawieniu zarzutów w lutym 2012 r. ówczesny szef MSW Jacek Cichocki zdymisjonował go ze stanowiska wiceszefa BOR. Akt oskarżenia prokuratura skierowała do sądu w czerwcu 2012 r. Jesienią 2012 r. sprawę przeniesiono z sądu rejonowego do okręgowego ze względu na jej "szczególną wagę i zawiłość".
Niedawno wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński podawał, że przedłużono prace zespołu powołanego w BOR do oceny zabezpieczenia wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.; sprawozdanie powinno powstać do końca sierpnia.
Sprawę Bielawnego wyłączono ze śledztwa dotyczącego organizacji lotów do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prawomocnie je umorzyła, bo oceniła, że choć były nieprawidłowości przy organizacji lotów, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów.
Po umorzeniu tego śledztwa część rodzin ofiar katastrofy wniosła prywatny akt oskarżenia o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta 10 kwietnia przez pięciorga urzędników KPRM i ambasady RP w Moskwie, w tym b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego. Proces ten toczy się także przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
W kwietniu br., po sześciu latach śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej, przejęła je od zlikwidowanej prokuratury wojskowej Prokuratura Krajowa; sprawa trafiła do zespołu ośmiu prokuratorów. Śledztwo jest przedłużone do 10 października 2016 r.
(mn)