Mocne wahania na warszawskiej giełdzie. Podczas otwarcia dzisiejszej sesji WIG 20 wzrósł o 1,35 proc., przed godziną 10 spadł, a niespełna godzinę później znowu poszedł w górę - o 0,4 proc. W południe był już jednak znowu na minusie - tracił 1,5 proc. Z kolei zdecydowana większość parkietów europejskich jest od rana na plusie.
O godzinie 10:50 tylko dwie duże giełdy w Europie były na minusie: duński indesk OMX Copenhagen 20 tracił 3,06 proc., a włoski FTSE MIB - 3,65 proc.
Wczoraj było znacznie gorzej. WIG20 na zamknięciu stracił 5,2 proc., nieco lepiej wypadły indeksy małych i średnich spółek - mWIG40 stracił 1,8 proc., a sWIG80 - 2,1 proc. Na minusach zamknęły się też inne europejskie giełdy, np. francuski CAC 40 stracił 5,45 proc., a niemiecki DAX 5,13 proc.
Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club uważa, że obecne wydarzenia nie są zapowiedzią recesji ani krachu w sektorze finansów publicznych. To raczej rodzaj korekty. Inwestorzy uznali, że zapowiedzi zacieśniania polityki fiskalnej na świecie są coraz bardziej realne. Stąd oczekiwane niższe tempo wzrostu PKB: mniej więcej 1-2 proc. dla krajów najbardziej rozwiniętych, 3-4 proc. dla Polski i innych krajów Europy centralno-wschodniej, 4-5 proc. dla Indii oraz 5-6 proc. dla Chin - ocenia. Dodaje przy tym, że "mniejsze wydatki rządowe czy wyższe podatki to mniej zamówień dla prywatnych firm". Będziemy mieć w rezultacie niższe zyski przedsiębiorstw i w związku z tym musimy mieć także niższą ich wycenę na giełdzie. Dlatego to, co dzieje się teraz na giełdach, jest uzasadnione, jest racjonalne - twierdzi prof. Gomułka, cytowany w komentarzu BCC.
Podkreśla, że pomimo obniżenia ratingu dla USA popyt na amerykańskie obligacje skarbowe jest wciąż wysoki, rentowności tych obligacji nawet spadły, a kurs dolara nie ucierpiał. Stąd wnioskuję, że to, co dzieje się na giełdach akcji przedsiębiorstw, wynika nie ze spadku wiarygodności gospodarki amerykańskiej, tylko z tego, że inwestorzy uznali, iż ostatnie zapowiedzi zacieśniania polityk fiskalnej w USA i innych krajach, podejmowane w dużym stopniu pod presją rynku i agencji ratingowych, są coraz bardziej realne (...) Zacieśnianie tej polityki powinno zmniejszyć ryzyko kryzysu w sektorze finansów publicznych, ale kosztem wolniejszego rozwoju sfery realnej.
Prof. Gomułki zauważa również, że trwający właśnie spadek indeksów giełdowych nie jest specjalnie duży, po prostu sygnalizuje nową, bardziej realistyczną ocenę perspektyw rozwoju gospodarki światowej.